Losy czternastu europejskich państw, które zostały niemal zupełnie zapomniane, to temat najnowszej książki Normana Daviesa "Zaginione królestwa". "Ich historia uczy nas, że wszystko przemija, także państwa" - powiedział Davies PAP.
W "Zaginionych królestwach" Davies przedstawił wybór zapomnianych państw we wszystkich regionach Europy. Tak więc Tolosa - państwo Ostrogotów - mieściła się w Europie Zachodniej, Ald Clud i Eire - na Wyspach Brytyjskich, Borussia - w rejonie Morza Bałtyckiego, Czarna Góra to region Bałkanów, a Aragonia - Półwyspu Iberyjskiego. Rozdział "Burgundia. Pięć, sześć albo siedem królestw" opowiada o historii średniowiecznej regionu obejmującego tereny współczesnej Francji i Niemiec.
Wszystkie te państwa istniały, miały swoją kulturę, obywateli, władców, a potem zostały przez historyków niemal zupełnie zapomniane. Kilka rozdziałów opowiada o państwach, które niegdyś były wielkie. Inne przedstawiają losy królestw, które nigdy nie aspirowały do wielkości. Jeszcze inne mówią o bytach państwowych, które nie miały żadnych szans na przetrwanie.
"Mówi się, że to zwycięzcy piszą historią. Churchill pięknie powiedział, że historia dobrze go oceni, bo sam ją pisze. Dawniej historia była przeważnie pisana przez urzędników, na zamówienie władcy, dlatego mało w niej było miejsca dla państw, które przeminęły. Obecnie historia przeważnie koncentruje się na losach państw, które jeszcze funkcjonują. Mamy więc historię Francji, Niemiec, Rosji, ale nie ma historii na przykład Aragonii czy Eire. Nie ma już wspólnoty, która chciałaby pamiętać o tamtych społeczeństwach. Kto dzisiaj zdaje sobie sprawę, że królestwo Aragon kiedyś było wielkim imperium i rozciągało się od Barcelony po Ateny? Pamięć historyczna jest słaba, zniekształcona i interesowna" - powiedział Davies PAP.
Zdaniem historyka, z losu zaginionych królestw płynie pewien morał, który może się przydać współczesnym Europejczykom. "Historia zaginionych królestw uczy nas, że każde państwo jest śmiertelne, żadne królestwo nie potrwa do końca świata. Państwo jest jak człowiek - rodzi się, ma fazę dojrzałości i funkcjonuje przez pewien dłuższy czy krótszy czas - a potem umiera, z różnych powodów. W historii jest więcej zaginionych królestw niż obecnie funkcjonujących państw. Jeśli patrzy się na historię w perspektywie długoterminowej - wszystko jest zmienne, odchodzą narody, kultury. A ludzie mają wrażenie, że porządek rzeczy, do którego przywykli, będzie wieczny" - mówił historyk.
Davies zauważa, że historia zajmuje się przede wszystkim wielkimi mocarstwami, wielkimi osiągnięciami, wielkimi ludźmi, zwycięstwami, a tymczasem życie składa się nie tylko z triumfów i sukcesów, ale także z porażek, chybionych posunięć. Brytyjski naukowiec uważa, że zwłaszcza badaczom historii trzeba przypominać o przemijalności władzy i ładu politycznego. "Wcześniej czy później, wszystko dobiega kresu. Wcześniej czy później, każde centrum zmienia się w peryferie" - powiedział.
Norman Davies podkreśla, że proces zanikania pewnych państw i powstawania nowych wciąż trwa. Od czasu klęski Trzeciej Rzeszy w 1945 roku zniknęły Niemiecka Republika Demokratyczna (1990), Czechosłowacja (1993), Jugosławia (2006) a przede wszystkim - Związek Sowiecki (1991). Davies podejrzewa, że następnym europejskim "Zaginionym królestwem" może okazać się Belgia, w której parlament już teraz jest niemal sparaliżowany, ponieważ Walończycy i Flamandowie nie mogą dojść do porozumienia. W 2008 roku byliśmy natomiast świadkami powstania nowego państwa - Kosowa.
"Zaginione królestwa", najnowsza książka brytyjskiego historyka Normana Daviesa, będzie miała w Polsce swoją światową premierę. Ukaże się nakładem wydawnictwa Znak, a do księgarń trafi 8 listopada.
Agata Szwedowicz (PAP)
aszw/ ls/