Popierani przez Rwandę rebelianci zakończyli w sobotę wycofywanie się z Gomy na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga (DRK). Nastąpiło to w niecałe dwa tygodnie po zajęciu na krótko przez rebeliantów tego strategicznego miasta - podały źródła wojskowe.
Ugandyjski generał Jeffrey Muheesi z misji wysłanej przez rządy państw regionu, by nadzorowała wycofywanie się rebeliantów, oświadczył, że operacja ta została całkowicie zakończona.
Kongijska policja rządowa kontroluje obecnie budynki bankowe i urzędowe oraz przejście graniczne.
Rebelianci z ruchu 23 Marca, przemianowanego w październiku na Kongijską Armię Rewolucyjną, wkroczyli 20 listopada do niebronionej stolicy prowincji Północne Kiwu i zagrozili, że jeśli prezydent Joseph Kabila nie spełni ich żądań, ruszą na stolicę kraju i odbiorą mu władzę.
Kabila, który początkowo odmówił rozmów z rebeliantami, spotkał się jednak z jednym z ich przywódców i wynegocjował warunki ich wycofania z Gomy.
Zanim do tego doszło, Kabila odbył w stolicy Ugandy, Kampali, spotkanie z prezydentami Ugandy, Kenii i Tanzanii, którzy skierowali do rebeliantów wezwanie, aby odstąpili od swych celów, wśród których było obalenie rządu w Kinszasie.
Rebelianci, którzy wiosną tego roku zdezerterowali z oddziałów rządowych, wywodzą się w większości z ludu kongijskich Tutsich. Oskarżają rząd w Kinszasie o niedotrzymanie porozumienia, które zakończyło poprzednie ich powstanie z lat 2008-09. Obiecywało im etaty w wojskach rządowych i de facto władzę nad wschodnimi prowincjami Demokratycznej Republiki Konga, mającymi strategiczne znaczenie dla kraju ze względu na ich wielkie bogactwa mineralne.
Nazwa ruchu 23M nawiązuje do daty tego porozumienia.
Nowy bunt wojskowych rozpoczął się wiosną tego roku, a o ich wspieranie byli oskarżani prezydenci Tanzanii i Rwandy. Część ludności Rwandy składa się właśnie z Tutsich.(PAP)
ik/ kar/
12745692