Tysiące Palestyńczyków demonstrowało w poniedziałek w Strefie Gazy i w Jerozolimie po ataku izraelskich komandosów na konwój z pomocą humanitarną. Atak potępiły organizacje i przedstawiciele świata arabskiego.
W mieście Gaza kilkaset osób zebrało się w pobliżu portu, do którego miał wpłynąć konwój, oraz przed siedzibą biura ONZ. Hamas, kontrolujący Strefę Gazy, wezwał do strajku generalnego od wtorku.
Demonstracje, zwołane przez Hamas, Fatah prezydenta Mahmuda Abbasa i Islamski Dżihad, odbyły się w Gazie, w Chan Junis na południu i w innych częściach terytoriów palestyńskich.
W Jerozolimie młodzi Palestyńczycy starli się z izraelskimi żołnierzami. Ciskali w nich butelkami i kamieniami.
Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas określił atak na konwój mianem "masakry" i ogłosił trzydniową żałobę na terenach palestyńskich. Z kolei główny palestyński negocjator Saeb Erekat nazwał akcję komandosów "zbrodnią wojenną".
Liga Arabska zaapelowała o zwołanie na wtorek nadzwyczajnego spotkania w sprawie akcji izraelskich komandosów, określając ją jako "akt terrorystyczny".
Szef Ligi Arabskiej powiedział, że kraje arabskie muszą rozważyć swoje stosunki z Izraelem w świetle tej przemocy. "Izraelski atak wskazuje, że Izrael nie jest gotowy do pokoju. Izrael zaatakował Flotyllę Wolności, ponieważ uważa, że jest ponad prawem" - powiedział sekretarz generalny Ligi Amr Musa przebywający w Dausze.
Około tysiąca ludzi protestowało w stolicy Jordanii Ammanie, wzywając rząd do zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Jordański minister ds. mediów i łączności Nabil Szarif nazwał atak na konwój "haniebnym przestępstwem" i wezwał do zniesienia izraelskiej blokady Strefy Gazy.
W Bejrucie w Libanie około 500 Palestyńczyków i libańskich działaczy protestowało przed siedzibą ONZ. Podpalili izraelską flagę. "Jedynym rozwiązaniem wobec uzurpatora jest opór. Uzurpator rozumie jedynie język siły" - powiedział do tłumu parlamentarzysta Partii Boga (Hizb Allah) Nawar al-Saheli.
Także w sąsiedniej Syrii odbył się protest pod biurami ONZ. Przeciwko akcji izraelskiej manifestowało ponad 200 Syryjczyków i Palestyńczyków. Syria wspólnie z Libanem po spotkaniu prezydenta Baszara el-Asada i libańskiego premiera Saada Haririego wydała oświadczenie potępiające "dziki izraelski atak na cywilów".
W Damaszku przedstawiciele władz i zwykli ludzie manifestowali swoją solidarność z Turcją pod jej ambasadą. Na czele konwoju z pomocą dla Gazy płynął bowiem turecki statek i tureccy działacze.
Do mniejszych protestów doszło także w stolicy Bośni i Hercegowiny, Sarajewie, w greckich Salonikach i pakistańskim Karaczi.
Kraje Zatoki Perskiej potępiły atak i przejęcie statków z pomocą dla Gazy jako "haniebną zbrodnię" twierdząc, że została ona "zaplanowana" wcześniej przez Izrael.
Również egipski prezydent Hosni Mubarak potępił "nadmierne użycie siły" przez izraelskich komandosów. Egipt, jako jedyne państwo arabskie graniczące ze Strefą Gazy, pomaga Izraelowi w jej blokadzie: likwiduje tunele pod granicą, którymi trafia do Palestyńczyków większość podstawowego zaopatrzenia. Kair opiera się też naciskom, by otworzyć przejścia graniczne ze Strefą. Nie może tego uczynić, jak twierdzi, ponieważ nie ma porozumienia w sprawie przywrócenia europejskiej misji obserwacyjnej, która opuściła Strefę Gazy po przejęciu w niej władzy przez Hamas w 2007 roku.
Egipskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że przemoc ta pokazuje, jak bardzo "Gaza pozostaje pod totalną izraelską okupacją" i wezwało do "natychmiastowego zniesienia izraelskiego oblężenia Gazy".
Turcja, od dawna jedyny muzułmański sojusznik Izraela w regionie, wezwała do Ankary swojego ambasadora w Izraelu. Turcy stanowili też większość z około 700 osób na pokładzie statków zmierzających do Strefy Gazy.
Turecki prezydent Abdullah Gul zażądał ukarania winnych, a tureckie MSZ, uznając przejęcie flotylli za rzecz nie do przyjęcia, napisało w oświadczeniu, że "Izrael będzie musiał ponieść konsekwencje tego zachowania".
Zdecydowane potępienie ataku na konwój wyraził w imieniu Organizacji Konferencji Islamskiej podczas posiedzenia plenarnego Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie pakistański dyplomata Marghoob Saleem Butt, wzywając władze Izraela do uwolnienia wszystkich statków i aresztowanych osób oraz podjęcia działań wobec odpowiedzialnych za atak i śmierć ludzi.
Według przedstawiciela Arabii Saudyjskiej operacja izraelskiej armii stanowiła "bardzo ciężkie pogwałcenie prawa międzynarodowego". Z kolei Jordania i Algieria domagały się od Rady reakcji potępiającej "atak na pokój i działaczy humanitarnych".
Pakistan zwróci się do OKI o zwołanie spotkania w sprawie ataku na międzynarodową flotyllę z pomocą humanitarną i propalestyńskimi działaczami na pokładzie - zapowiedział w poniedziałek pakistański minister spraw zagranicznych Shah Mahmood Qureshi. Według niego na pokładzie statków z zaopatrzeniem dla Strefy Gazy znajdowało się trzech obywateli jego kraju. Pakistan nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Izraelem i pakistańskie władze o los swoich obywateli z Flotylli Wolności usiłują dowiedzieć się za pośrednictwem amerykańskich kanałów dyplomatycznych.(PAP)
klm/ kar/
6341082 6341409 6349722 6345982 6339333