W lasach nadleśnictwa Strzałowo w Mazurskim Parku Krajobrazowym zorganizowano trzydniowe polowanie dla dewizowych myśliwych. Ekolodzy alarmują, że masowy odstrzał zwierzyny wycieńczonej ciężką zimą, to "niedopuszczalna rzeź".
W polowaniu zorganizowanym przez Nadleśnictwo Strzałowo w Puszczy Piskiej uczestniczy 64 myśliwych, głównie z Niemiec. W ciągu trwającego do środy polowania odstrzelą ok. stu zwierząt, przede wszystkim jeleni i dzików. Podobne polowania są organizowane tutaj zwykle dwa razy do roku, w styczniu i listopadzie
Przeciwko zbiorowym odstrzałom na terenie Mazurskiego Parku Krajobrazowego od kilku lat protestują miłośnicy przyrody i znane osoby związane z regionem. Oburzenie w tej sprawie publicznie wyrażał dramaturg Kazimierz Orłoś i dziennikarz Andrzej Bober. Podkreślali oni, że dewizowe polowania odbywają się najcenniejszych przyrodniczo mazurskich terenach, gdzie w przyszłości miałby powstać Mazurski Park Narodowy.
Tegoroczne polowanie wzbudza jeszcze większe kontrowersje, bo zwierzyna jest krańcowo osłabiona z powodu ciężkiej zimy. W lasach leży półmetrowa, oblodzona pokrywa śnieżna. Zwierzyna, zwłaszcza młoda, jest wycieńczona i pokaleczona od przebijania się przez zaspy. Nie ma dostępu do wody i pożywienia.
Zdaniem prof. Zbigniewa Endlera z katedry ekologii stosowanej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, polowanie w takich warunkach jest niedopuszczalne i nieetyczne. "To jest po prostu rzeź, bo zwierzyna nie ma nawet siły uciekać. Nie ma to nic wspólnego z hasłami łowiectwa o eliminowaniu słabszych i chorych osobników" - powiedział prof. Endler.
Według zastępczyni nadleśniczego ze Strzałowa Małgorzaty Błyskun, zmiana terminu czy odwołanie polowania nie było możliwe, bo uczestnicy od kilku miesięcy rezerwowali miejsca i za nie zapłacili. Jej zdaniem warunki w lesie są "typowe dla zimy w naszym klimacie". Jednak we wtorek nadleśnictwo zdecydowało o wyłączeniu z polowania saren. Myśliwi mają strzelać tylko do rannych osobników tego gatunku.
Lasy Państwowe podkreślają, ze polowanie w Strzałowie odbywa się zgodnie z prawem i kalendarzem łowieckim. Przypominają, że zyski z dewizowych polowań będą przeznaczone na dokarmianie zwierzyny i pokrycie szkód przez nią wyrządzonych.
Leśnicy powołują się na statystyki liczebności zwierzyny w Puszczy Piskiej, sporządzone na podstawie szacunków leśnictw i kół łowieckich. Jak twierdzą zwierzyny płowej przybywa z roku na rok, a wyznaczone plany łowieckie nie są w pełni realizowane.
"Wysokie koszty polowania i coraz mniejsze zainteresowanie polowaniem ze strony myśliwych pod wpływem negatywnych oddziaływań ze strony mediów powoduje wzrost nakładów Skarbu Państwa na odszkodowania łowieckie i ochronę lasu przed zwierzyną" - napisał rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, Adam Pietrzak.
Z argumentami o wzroście liczebności zwierzyny leśnej nie zgadzają się ekolodzy. Ich zdaniem, to wyłącznie "żonglowanie szacunkową statystyką". Zarzucają organizatorom polowań, że kierują się względami komercyjnymi.
Jak przekonuje Krzysztof Worobiec ze Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur "Sadyba", rzeczywistym tłem sporu wokół polowań w Puszczy Piskiej, są plany powołania Mazurskiego Parku Narodowego.
Jego zdaniem sprzeciwiają się temu nie tylko lokalne samorządy. "Mamy do czynienia z oporem lobby myśliwsko-leśnego, które jest ponadpartyjne i bardzo wpływowe. Ci ludzie nie zrezygnują z możliwości polowań w tak pięknych przyrodniczo terenach" - powiedział Worobiec.
Obywatelski projekt nowelizacji Ustawy o Ochronie Przyrody, który umożliwi rozszerzanie i tworzenie nowych parków narodowych, trafił już do Sejmu. Dzięki niemu do 2013 r. mogłyby powstać trzy nowe parki - mazurski, jurajski i turnicki. Pod projektem ekologów zebrano ponad 200 tys. podpisów. Od 10 lat w Polsce nie utworzono żadnego nowego parku narodowego.(PAP)
mbo/ mki/