To nie jest żaden gest Rejtana, ale sprzeciw wobec tej publikacji - mówi o książce o Lechu Wałęsie i swoim liście do byłego prezydenta wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Maria Dmochowska. Zapewnia, że nie zamierza podawać się do dymisji ani odchodzić z IPN.
W poniedziałek "Newsweek" poinformował, że "Dmochowska oficjalnie wystąpiła przeciwko publikacji kontrowersyjnej książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, w której zarzucają legendarnemu przywódcy +Solidarności+ związki z komunistyczną bezpieką". Tygodnik podał, że Dmochowska napisała list do Lecha Wałęsy, w którym odcięła się od decyzji swojego szefa Janusza Kurtyki o publikacji książki; drugi zaś - z protestem przeciwko publikowaniu książki pod szyldem IPN - skierowała do samego Kurtyki.
"To jest przemyślane, słowa zwrócone do Lecha Wałęsy w tej sprawie, bo czułam się w obowiązku, a nie żaden gest Rejtana. Mnie za ten gest włos z głowy nie spadnie" - powiedziała we wtorek Dmochowska Radiu ZET.
"O żadnych spektakularnych krokach w rodzaju dymisji, trzaskania drzwiami i pokazywania języka ja nie myślę. Zbyt szanuję moją firmę, żebym to robiła" - dodała.
Treść jej listu skierowanego do byłego prezydenta znaleźć można na stronie Wałęsy w serwisie www.mojageneracja.pl/1980/. Dmochowska napisała, że "pragnie wyrazić głęboki żal, wstyd i gniew z powodu wydania w Wydawnictwie Instytutu Pamięci Narodowej, pod logo z Orłem Białym" publikacji Cenckiewicza i Gontarczyka.
"Jest to książka o tym, co w latach 90. nie podobało się autorom w życiu politycznym, ale także o +Bolku+, cokolwiek by to słowo miało w nomenklaturze SB i ich interpretacji znaczyć" - napisała wiceprezes Instytutu.
Jak wskazała, "jej sprzeciw jest tym bardziej uzasadniony, że jest to pierwsza i jedyna publikacja o Lechu Wałęsie, którą IPN przygotował, zamiast podjęcia wysiłku opracowania wieloźródłowej, rzetelnej, pozbawionej elementów publicystycznych, monografii".
Dmochowska zapewniła, że "do końca walczyła przeciw wydaniu tej publikacji w Wydawnictwie IPN". Jak wyjaśniła, "nie chodziło jej oczywiście o ograniczenie wolności słowa, ale o to, by autorzy wydali ją na własną odpowiedzialność, gdziekolwiek". "Jest bowiem w moim przekonaniu daleka od misji, jaką ma spełniać Instytut" - oceniła.
W poniedziałek rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział PAP, że prezes Instytutu "wyraża żal z powodu wypowiedzi pani Dmochowskiej, bo nie był o niej uprzedzony i o wszystkim dowiedział się z mediów".
Jak dodał, "pani wiceprezes ma pełne prawo do wyrażania swoich opinii, choć z zawodu nie jest historykiem, ale lekarzem".
Przewodniczący kolegium IPN Andrzej Chojnowski pytany o sprawę Dmochowskiej powiedział PAP w poniedziałek, że nie będzie jej komentował, bo "jej nie zna". Nie potrafił powiedzieć, czy zajmie się nią kolegium.
W ubiegłym tygodniu wydział prasowy IPN podał, że od 16 czerwca wiceprezesem Instytutu Pamięci Narodowej będzie Franciszek Gryciuk. Nie było wówczas żadnej informacji IPN o odwołaniu Dmochowskiej z tej funkcji.
Sama Dmochowska pytana przez tygodnik, czy odejdzie z IPN powiedziała, że decyzja należy do Kurtyki. Wyraziła przekonanie, że nominacja Gryciuka związana jest z tym, że "prezes Kurtyka spodziewa się jej dymisji". "Zamierzałam się podać do dymisji, ale na razie tego nie zrobię. Na razie tylko protestuję" - mówi.
Arseniuk w rozmowie z PAP kategorycznie zaprzeczył, by Gryciuk zastąpił Dmochowską.
Maria Dmochowska została wiceprezesem Instytutu w maju 2006 r. Wcześniej, od 2001 r., była doradcą prezesa IPN. Jest doktorem nauk medycznych, od lat 70. działała w opozycji. W 1980 r. współorganizowała NSZZ "Solidarność" w Łodzi. Była delegatką na I Zjazd NSZZ "S". Internowana w stanie wojennym. W 1989 r. działała w Komitecie Obywatelskim w Łodzi. W Sejmie X kadencji była posłanką Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. W Sejmie I i II kadencji była posłanką z listy Unii Demokratycznej. Jest członkiem rady naczelnej Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. (PAP)
ral/ malk/ jra/