W listopadzie powinien się zakończyć proces dwóch kuzynów oskarżonych o zabójstwo znanego malarza Zdzisława Beksińskiego. We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie dał dodatkowy czas biegłemu z zakresu telekomunikacji, by ten rozszyfrował sms-y wysyłane przez podsądnych.
Ekspertyza biegłego, który ma przedstawić treść sms-ów, będzie miała - jak mówił sędzia Marek Walczak - duże znaczenie przy ocenie odpowiedzialności obu oskarżonych. Ten dowód może pomóc ujawnić od jak dawna planowano te zbrodnię.
Proces dobiega końca - 6 listopada strony mogą wygłosić mowy końcowe.
W lutym 2005 r. Beksiński sam wpuścił do mieszkania swego zabójcę. Robert K. wyjaśniał w śledztwie, że chciał od malarza pożyczyć pieniądze. Był jednak przygotowany na to, że w razie odmowy zabije artystę - zabrał ze sobą nóż. Malarz odmówił pożyczki, zagroził też, że powie o wszystkim ojcu 20-latka - Krzysztofowi K., zaczął do niego dzwonić. Wtedy chłopak pchnął Beksińskiego kilkakrotnie nożem.
W czasie zabójstwa - jak ustaliła prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów - w mieszkaniu nie było Łukasza K.; chłopak czekał przed blokiem. Gdy po morderstwie Robert K. zadzwonił po niego, ten przyszedł i pomógł mu w zacieraniu śladów; m.in. w wyniesieniu zwłok malarza na balkon. Później uciekli razem, kradnąc z mieszkania dwa aparaty fotograficzne i 100 płyt CD - wartości ok. 3 tys. zł.
Robert K. przyznał się w śledztwie do winy. Łukasz K. twierdził, że pomógł mu ze strachu - kuzyn miał bowiem grozić, że jeśli wszystko się wyda, razem trafią do więzienia. (PAP)
wkt/ pz/