Były marszałek województwa Andrzej Łoś ma zostać zawieszony w prawach członka PO na 15 miesięcy, a były członek zarządu Patryk Wild wykluczony z partii. Wnioskuje o to do Krajowego Sądu Koleżeńskiego partii dolnośląski zarząd PO.
Decyzja ta - wyjaśnił w niedzielę w rozmowie z PAP kierujący dolnośląską PO Jacek Protasiewicz - związana jest z przebiegiem wyborów nowych władz samorządowych województwa.
5 marca nowym marszałkiem woj. dolnośląskiego został rekomendowany przez PO Marek Łapiński. Jednak podczas wcześniejszej sesji sejmiku, na której odwołano Łosia, nie doszło do głosowania nad wyborem nowego marszałka i zarządu województwa.
Nieoficjalnie w kuluarach radni mówili wówczas, że PO obawia się głosowania. Chociaż koalicja PO-PSL ma w sejmiku większość, istniało zagrożenie, że nie wszyscy jej radni poprą Łapińskiego m.in. z powodu zaproponowanego przez niego składu nowego zarządu.
Łoś i Wild nie wzięli udziału w głosowaniu dotyczącym wyboru nowego marszałka, chociaż wcześniej byli obecni na posiedzeniu sejmiku.
Protasiewicz zaznaczył, że podczas głosowań nad powołaniem i odwołaniem zarządu oraz nad budżetem obowiązuje w klubie PO dyscyplina partyjna. "Podczas posiedzenia zarządu regionalnego uznaliśmy, że postępowanie radnych (którzy w tych głosowaniach nie uczestniczyli - PAP) to skrajny przypadek nielojalności, działania na szkodę PO, i w związku z tym powinny być wyciągnięte konsekwencje" - powiedział Protasiewicz.
Dodał, że działania obu radnych "miały na celu przyblokowanie i uniemożliwienie stworzenia większości przez koalicję PO i PSL dla powołania nowego marszałka i zarządu".
Do Krajowego Sądu Koleżeńskiego dolnośląska PO skierowała wnioski o wykluczenie Wilda z partii oraz o zawieszenie Łosia w prawach członka PO na 15 miesięcy. Regionalny zarząd PO zdecydował o tym jednomyślnie.
"Uznaliśmy, że Wild potraktował PO instrumentalnie, a jego postawa w przyszłości nie ulegnie zmianie. Nie chcemy w partii takich ludzi" - podkreślił Protasiewicz.
W przypadku Łosia zarząd uznał, że ze względu na jego wieloletnią działalność w PO oraz zaangażowanie na rzecz partii, powinien otrzymać kolejna szansę.
Pytany czy można mówić o kryzysie w dolnośląskiej PO, Protasiewicz odpowiedział, że "wszystkie te pogłoski się nie potwierdzają". "Mieliśmy dzisiaj spotkanie, w którym wzięło udział ponad 100 członków wrocławskiego PO. Jestem przekonany, że większość rozumiała argumentacje i decyzje zarządu władz PO. Nie sądzę, żeby nam groził jakiś rozłam" - dodał.
Konsekwencje mają zostać wyciągnięte również wobec trzeciego radnego, który nie uczestniczył w głosowaniu - Dariusza Stasiaka. Nie należy on do PO, ale jest członkiem klubu radnych Platformy. "Musi wytłumaczyć swoje postępowanie kolegom z klubu i od tego zależy, jakie ewentualne konsekwencje regulaminowe wobec niego będą zastosowane" - powiedział Protasiewicz.
Decyzja sądu koleżeńskiego w sprawie obu radnych PO ma zapaść w ciągu miesiąca. (PAP)
mic/ pz/ ura/