Naczelny dowódca sił amerykańskich w Iraku, generał Raymond Odierno, zapowiedział odesłanie do kraju w listopadzie kolejnych 4000 żołnierzy i oświadczył, że redukcja liczby wojsk w Iraku postępuje zgodnie z planem.
Po najnowszej zapowiedzianej ewakuacji wojsk ich liczba w Iraku zmniejszy się ze 124 do 120 tysięcy.
Odierno oznajmił o tym w środę na posiedzeniu Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów, mimo wątpliwości wyrażanych wcześniej przez kongresmanów, którzy zwracali uwagę na wzrost fali przemocy w Iraku w ostatnich miesiącach.
Generał przyznał, że sytuacja w Iraku jest jeszcze powodem do obaw, zwłaszcza w północnej części kraju zamieszkanej przez Kurdów, gdzie działają wciąż bojówki Al-Kaidy.
Jednak w wywiadzie dla "New York Timesa" i "Wall Street Journal" naczelny dowódca powiedział, że Stany Zjednoczone mogą zmniejszyć liczbę wojsk w Iraku do 50 tysięcy żołnierzy nawet przed wyznaczonym terminem 31 sierpnia 2010 roku.
Będzie to - jak wyjaśnił - możliwe, jeżeli wybory w tym kraju w styczniu przyszłego roku zakończą się sukcesem i przyniosą większą stabilizację polityczną. Ułatwi to planowane przekazywane zadań utrzymania bezpieczeństwa rządowym wojskom i policji irackiej.
Wcześniejsza redukcja wojsk w Iraku - kontynuował generał - umożliwi wysłanie dodatkowych brygad bojowych do Afganistanu.
Operacja afgańska jest obecnie priorytetem dla administracji prezydenta Baracka Obamy, który zwiększył już liczbę żołnierzy amerykańskich w tym kraju o 20 tysięcy, a do końca roku ma ich tam być 68 tysięcy.
Obserwatorzy zwracają uwagę, że nie wszyscy w pełni podzielają optymizm generała Odierno. Podczas niedawnej wizyty w Iraku wiceprezydent Joe Biden sugerował, że bardziej sceptycznie ocenia możliwość szybkiego przekazywania zadań ochrony bezpieczeństwa irackim siłom rządowym.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/