Dwa ważne jubileusze obchodzić będzie w nowym sezonie artystycznym Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. W 2010 roku przypada 210. rocznica działalności tej sceny oraz 50-lecie Kaliskich Spotkań Teatralnych - jedynego w kraju festiwalu sztuki aktorskiej.
"Obie rocznice wpisują się w bogaty program obchodów 1850-lecia miasta. Będzie okazja do zorganizowania licznych wystaw, koncertów, promocji publikacji i premier nowych przedstawień" - poinformowała dziennikarzy Agata Wypych-Skonieczny z teatralnego impresariatu.
Pierwszą premierą sezonu będzie sztuka irlandzkiego dramatopisarza i scenarzysty Endy Walsha "Elektryczny parkiet", w przekładzie Klaudyny Rozhin i reżyserii Rudolfa Zioło. "Będzie to kolejna na kaliskiej scenie polska prapremiera sztuki współczesnej" - mówi Wypych-Skonieczny.
Kolejną premierą sezonu jubileuszowego będzie "Hamlet" Williama Szekspira. Na teatralnej scenie w Kaliszu ten arcydramat był wystawiony w okresie powojennym tylko raz - w 1961 r. Przygotowywany obecnie spektakl reżyseruje Marek Kalita, który sięgnął po tekst w przekładzie Stanisława Barańczaka. "W roli Hamleta wystąpi gościnnie Artur Zawadzki. Zobaczymy m.in. Izabelę Beń, Bożenę Remelską, Zbigniewa Antoniewicza, Michała Grzybowskiego, Dymitra Hołówko" - powiedziała Wypych-Skonieczny.
W nowym sezonie kaliszanie zobaczą również trzecią część kabaretu Michała Wierzbickiego "Non Stop Horror Show", komedię Raya Cooneya w reżyserii dyrektora kaliskiej sceny Igora Michalskiego oraz dwie sztuki współczesne: "Przesilenie" Davida Hare'a i polską prapremierę "Mój Nestroy" znanego austriackiego dramatopisarza Petera Turriniego reżyserowaną przez Rudolfa Zioło.
W repertuarze znajdzie się też szereg przedstawień cieszących się dużym powodzeniem w minionych sezonach, m.in. "Tartuffe albo Szalbierz" Moliera, "Pływanie synchroniczne" Drabka, "Plaża" Asmussena, "Ludzie i anioły" Szenderowicza i "Szalone nożyczki" Portnera.
Wojciech Bogusławski postawił w Kaliszu pierwszy budynek teatru w 1800 r. Mógł w nim pokazywać nawet największe przedstawienia. Ojciec narodowej sceny zdziwił się wtedy "bez wątpienia i niepomału", kiedy o szóstej wieczorem ujrzał "mnóstwo powozów jeden za drugim jadących, w których pospieszali mieszkający w bliskości obywatele z całymi rodzinami swoimi na teatr" - wspominali ówcześni kronikarze.
Bogusławski i jego doborowa kompania warszawskich aktorów otworzyła w Kaliszu cykl kilkunastu przedstawień komedią Colmana-Zieglera pt. "Ton wielkiego świata i dobre serce". Budynek, w którym pokazywano ten spektakl, Bogusławski określał jako "nędzną budę". Wkrótce podjął więc decyzję o budowie nowej sceny dla tysiąca osób.
Wyjazdy na prowincję przynosiły Teatrowi Narodowemu znaczne dochody i Bogusławski mógł dzięki temu "nadrabiać" ustawiczne niedobory w kasie. Jak twierdzą historycy, autor "Krakowiaków i górali" pragnął także dotrzeć do każdego zakątka Rzeczypospolitej z dobrą, patriotyczną sztuką, by podtrzymać poczucie narodowej wspólnoty.(PAP)
zak/ hes/ mow/