Instytucje polityczne powinny zajmować się prawami człowieka - uważają działacze praw człowieka z Polski, Kuby i Białorusi, którzy uczestniczyli w piątek w Warszawie w panelu dyskusyjnym "Walka o prawa człowieka w XXI w. Ile praw człowieka w polityce, ile polityki w prawach człowieka?".
Spotkanie zorganizowali Amnesty International i Biuro Parlamentu Europejskiego w Warszawie.
Były opozycjonista i eksdeputowany europejski Józef Pinior z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu postulował, by prawa człowieka uczynić priorytetem polskiej prezydencji w UE. Apelował, by obywatele wywierali w tej sprawie nacisk na polski rząd. Zwracał też uwagę na specyfikę Parlamentu Europejskiego jako instytucji powołanej, by strzec rządów prawa, liberalnej demokracji i praw człowieka.
"W Parlamencie Europejskim często się zastanawiałem, czy to ma sens, a potem przychodziła wiadomość, że np. udało się pomóc studentom w Iranie" - powiedział Pinior. "Gdy sam byłem więziony po zachowaniu strażnika rozpoznawałem, czy mówiono o mnie w radiu" - dodał.
Ubolewał, że Polska, kojarząca się w świecie z prawami człowieka, nie jest aktywna w ich obronie. Mianem skandalu określił, że silnych fundacji promujących prawa człowieka nie mają polskie związki zawodowe.
Pinior nawiązał do Pokojowej Nagrody Nobla dla chińskiego dysydenta Liu Xiaobo. "Reakcja - fakt, że powołali nagrodę Konfucjusza, pokazuje, że liczą się z Pokojową Nagrodą Nobla dla opozycjonisty" - ocenił.
Ludowy eurodeputowany Andrzej Grzyb podkreślał zaangażowanie Unii na rzecz zniesienia kary śmierci i przestrzegania zakazu tortur. Wyraził przekonanie, że UE powinna zwracać uwagę na warunki, w jakich produkuje się eksportowane do Europy towary, np., czy nie jest to przymusowa praca więźniów i dzieci.
Lider białoruskiej opozycji Aleksander Milinkiewicz stwierdził, że "polityka musi się opierać na wartościach moralnych". Podkreślił, że do liberalizacji i demokratyzacji nie wystarczy - wbrew niektórym opiniom - współpraca gospodarcza. Dodał, że wizyty europejskich polityków, także poświęcone współpracy ekonomicznej, powinny obejmować spotkania z opozycjonistami. "Bez spotkań z opozycją legitymizuje się władzę" - powiedział.
Miguel Saludes, kubański działacz praw człowieka, mieszkający na stałe w USA, wyraził satysfakcję, że Unia Europejska - wbrew zabiegom kubańskich władz - wypracowała wspólne stanowisko wobec Kuby. Podkreślił, że nagroda Sacharowa dla Guillermo Farinasa miała duże znaczenie.
Za właściwe uznał, że UE nie zrywa wszelkich kontaktów z Kubą, bo to dałoby rządowi argument, że Unia działa przeciw mieszkańcom tego kraju. "Współpraca jest ważna, ale ani na moment nie można zapominać o prawach człowieka, trzeba mówić o nich przy każdej okazji" - apelował. (PAP)
brw/ bno/ mhr/