Premier Jarosław Kaczyński uwzględnił fakt zasiadania w radach nadzorczych dwóch fundacji w oświadczeniach majątkowych; rejestr korzyści uzupełni o tę informację w poniedziałek - powiedział w niedzielę PAP rzecznik rządu Jan Dziedziczak.
Na swoich stronach internetowych "Newsweek" podał w niedzielę, że szef rządu nie wpisał do dwóch rejestrów korzyści (które powinien wypełniać jako premiera i jako poseł) tego, że kieruje radami nadzorczymi Fundacji Prasowej Solidarności i Fundacji Nowe Państwo. Tygodnik zaznacza, że jest to naruszenie prawa, bo o takim fakcie trzeba poinformować, nawet jeśli nie pobiera się wynagrodzenia z tego tytułu.
"Nie znaczy to, że Jarosław Kaczyński ukrywa swoją działalność w obu fundacjach. Umieścił je bowiem w swym oświadczeniu majątkowym złożonym w Sądzie Najwyższym. O rejestrze korzyści jednak zapomniał" - napisał "Newsweek".
"Rejestr korzyści ma za zadanie pomóc w utrzymaniu przejrzystości życia publicznego. Niewpisanie czegoś do rejestru nie pociąga sankcji karnych. Może jedynie spowodować skutek symboliczny: wyborcy mogliby uznać, że ich przedstawiciel ma przed nimi coś do ukrycia, ale w tym przypadku nie ma o tym mowy, bo premier szeroko opisał swój udział w fundacjach w oświadczeniach majątkowych, które złożył jako poseł i prezes Rady Ministrów - powiedział Dziedziczak.
Rzecznik rząd zaznaczył, że praca premiera w obu fundacjach ma charakter społeczny, a więc nie czerpie on z tego tytułu żadnych korzyści. "I stąd nieporozumienie z niewpisaniem zasiadania w radach do rejestru korzyści" - dodał. Jak powiedział, uzupełnienie rejestru będzie "pierwszą rzeczą", jaką premier zrobi w poniedziałek.
Pytany w tym kontekście o samorządowców surowo karanych za nieterminowe złożenie oświadczenia majątkowego, rzecznik podkreślił, że nie można porównywać tej sprawy ze spóźnieniami samorządowców (wśród których jest m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz z PO), bo - jak powiedział - w tym drugim przypadku prawo wyraźnie określa sankcję za takie spóźnienie, jaką jest utrata mandatu. Zaznaczył, że dotyczy to wielu wojtów, burmistrzów i prezydentów miast - także z PiS-u.
"Nie ma możliwości zanegowania prawa, z wielu powodów, choćby z tego powodu, że powstałby problem z tymi samrządowcami, którzy respektując prawo złożyli już mandaty" - podkreślił Dziedziczak. (PAP)
ann/ ura/