Piosenkarka Edyta Górniak i jej mąż Dariusz Krupa domagają się 350 tys. zł i przeprosin od Axel Springer Polska, wydawcy dziennika "Fakt", za naruszenie dóbr osobistych. W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał mów końcowych w tej sprawie; wyrok 29 marca.
Piosenkarka i jej mąż pozwali wydawcę "Faktu" za cykl artykułów, jaki ukazał się w dzienniku w 2004 roku. Publikacje dotyczyły m.in. okresu, kiedy Górniak była w szpitalu i urodziła syna. Dziennikarze pisali także o relacjach między piosenkarką a jej ojcem, a także o rzekomych zaległościach, jakie Górniak i Krupa mieli wobec przedsiębiorcy budowlanego, montującego w ich domu okna.
Jak powiedział przed sądem reprezentujący piosenkarkę mec. Maciej Ślusarek, materiały publikowane w "Fakcie" sprawiły, że jego klienci "czuli się zaszczuci, przeżywali stres i dramat". Jak dodał, ze strony Górniak nigdy nie było zgody na publikację materiałów prasowych dotyczących jej życia prywatnego, a dziennikarze nawet nie próbowali się z nią w tej sprawie skontaktować.
Zdaniem Ślusarka, gazeta "+Fakt+ osaczyła piosenkarkę i jej rodzinę - fotoreporterzy wspinali się na drzewa, aby zrobić zdjęcia przez okno, łomotali w drzwi szpitalnego pokoju. Okres porodu jest +świętym czasem+ i jeśli jest wyraźna prośba, aby pozostało to poza zainteresowaniem mediów, to trzeba takie życzenie szanować" - podkreślił Ślusarek.
Odpowiadając na zarzuty piosenkarki pełnomocnik wydawcy, mec. Artur Wdowczyk powiedział, iż "Górniak jest jedną z najpopularniejszych piosenkarek i takie osoby muszą liczyć się ze wzmożonym zainteresowaniem mediów".
"Mamy wiele sławnych osób wśród polskich aktorów i piosenkarzy, np. Janusza Gajosa czy Grzegorza Markowskiego. Ci ludzie nie składają pozwów, bo od początku określili granice swej prywatności" - dodał Wdowczyk. Według niego, Górniak takich granic nigdy nie określiła.
Odnosząc się do motywów złożenia pozwu i wysokości roszczeń Wdowczyk powiedział, że żądana kwota "jest astronomiczna".
Górniak wytoczyła kilka procesów mediom za naruszanie jej prywatności, czci i dobrego imienia. Wygrała już podobny proces z "Super Expressem", również dotyczący publikacji, kiedy była w szpitalu. Warszawski sąd okręgowy nakazał wtedy gazecie zapłatę 75 tys. zł.
Piosenkarka wielokrotnie mówiła, że w trakcie ciąży była nękana przez media, a do szpitala, w którym rodziła, "wkradali się" fotoreporterzy. W 2004 r. Górniak ogłosiła nawet koniec artystycznej kariery w związku z tamtymi wydarzeniami. W opublikowanym liście nazwała dziennikarzy m.in. "szczurami, które mają krew na rękach".
Trwa także proces, jaki piosenkarka wytoczyła Piotrowi Krysiakowi za książkę o niej pt. "Edyta Górniak: bez cenzury". Książka - jej zdaniem - narusza prywatność i podaje nieprawdę. W pozwie domaga się od Sądu Okręgowego w Warszawie, by nakazał autorowi przeprosiny, zakazał dalszego rozpowszechniania publikacji i zasądził 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel dobroczynny. (PAP)
mja/ bno/ jra/