Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ekonomiści: motorem wzrostu PKB zaskakująco wysoka konsumpcja

0
Podziel się:

#
Dochodzi stanowisko głównej ekonomistki PKPP Lewiatan
#

# Dochodzi stanowisko głównej ekonomistki PKPP Lewiatan #

30.08. Warszawa (PAP) - Ekonomiści uważają, że motorem wzrostu PKB w drugim kwartale 2010 r. była zaskakująco wysoka konsumpcja Polaków. Liczą, że w przyszłości odbudowywać się będą także inwestycje, ale póki co nie zmieniają swoich wcześniejszych prognoz na ten rok.

Główny Urząd Statystyczny podał w poniedziałek, że Produkt Krajowy Brutto wzrósł w drugim kwartale 2010 roku o 3,5 proc., wobec wzrostu o 3 proc. w I kwartale. Rynek spodziewał się wzrostu PKB o 3,2 proc. w drugim kwartale.

Ekonomista z ING Banku Grzegorz Ogonek przyznał, że zaskoczeniem jest przede wszystkim "siła konsumpcji prywatnej", czyli spożycia indywidualnego.

"To jest sygnał, że coś się dzieje w polskim popycie wewnętrznym, że nie jesteśmy tak wyeksponowani na wpływ koniunktury światowej" - podkreślił Ogonek. Zaznaczył, że może okazać się, iż wyższy od spodziewanego wzrost spożycia indywidualnego może być jednorazowy, bo jego zdaniem konsumpcja powinna odreagowywać trochę wolniej.

Ogonek zwrócił uwagę, że podobna sytuacja ma miejsce w Niemczech, gdzie widoczny jest optymizm zarówno konsumentów, jak i firm, co przekłada się na dobre wyniki gospodarcze.

"Trudno jednak powiedzieć, co będzie za pół roku, jak się skończy ten rok. Spowolnienie w Stanach Zjednoczonych, czy Azji musi się przełożyć na spowolnienie w Niemczech. Podobnie niższe odczyty wzrostu PKB mogą wystąpić też w Polsce" - powiedział.

Zwrócił uwagę na duży wzrost importu, co - jego zdaniem - częściowo może wynikać z odbudowywania zapasów. "Może być sygnałem ukrytego optymizmu. Firmy mogły kupić dużo na zapas, aby mieć z czego pokrywać zamówienia eksportowe. Na potwierdzenie tych danych musimy poczekać" - przyznał.

Ogonek zaznaczył, że na razie nie ma powodu do rewizji prognozy wzrostu gospodarczego na cały rok.

Ekonomista z BZ WBK Piotr Bujak uważa, że dane dotyczące PKB są "dobre i wyraźnie lepsze od oczekiwań". Zwrócił uwagę zwłaszcza na wysoki wzrost konsumpcji indywidualnej.

"To pozytywnie świadczy o sytuacji gospodarstw domowych i ich skłonności do dokonywania zakupów. Jednocześnie wróży jeszcze silniejszy wzrost konsumpcji w najbliższych kwartałach, ponieważ pozytywne tendencje na rynku pracy zarysowały się wyraźniej dopiero pod koniec drugiego kwartału" - powiedział. "Wydaje się, że popyt konsumpcyjny będzie istotnym motorem wzrostu gospodarczego w tym roku" - zaznaczył.

Zdaniem Bujaka, ekonomistów rozczarowały natomiast dane o popycie inwestycyjnym, choć - biorąc pod uwagę ostatnie bardzo słabe dane dotyczące inwestycji w największych firmach - spadku można było się spodziewać, a ogólny wynik "nie jest taki zły".

Ekonomista zaznaczył, że jest umiarkowanym optymistą, jeśli chodzi o aktywność inwestycyjną w dalszej części roku. "Tym bardziej, że można liczyć, iż warunki atmosferyczne nie będą już takie złe jak w pierwszym kwartale. Poza tym coraz większego rozmachu nabiera realizacja projektów infrastrukturalnych" - powiedział.

Według Bujaka, tegoroczny wzrost PKB może być trochę wyższy niż prognozowany dotychczas przez ekonomistów BZ WBK w wysokości 3,2 proc. Jego zdaniem, ze względu na istotne ryzyka globalne, w przyszłym roku przyspieszenie będzie niewielkie, może wynieść około 3,5 proc.

Główny ekonomista Noble Banku Radosław Cholewiński poinformował w komentarzu przesłanym PAP, że silniejszy popyt krajowy wiązał się zarówno z przyspieszeniem konsumpcji, jak i kontynuacją odbudowy zapasów.

"Wyraźnie poprawiła się też dynamika inwestycji - po ponad 12 procentowym spadku w I kwartale wywołanym przez silne mrozy i opady śniegu, w II kwartale nakłady inwestycyjne spadły tylko o 1,7 proc., co wiążemy z negatywnym wpływem powodzi" - napisał. Jego zdaniem w kolejnych kwartałach zniszczenia popowodziowe powinny stymulować wzrost inwestycji.

Zaznaczył, że wyraźne pogorszenie eksportu netto przy wysokiej dynamice obrotów w handlu zagranicznym jest zjawiskiem typowym dla okresu wchodzenia polskiej gospodarki w fazę późnego ożywienia. Ekonomista spodziewa się, że w następnych kwartałach różnica między dynamiką eksportu i importu będzie narastać.

"Dane o PKB w II kwartale potwierdzają, że głównym czynnikiem wzrostu polskiej gospodarki staje się w coraz większym stopniu krajowa konsumpcja. Oczekujemy, że w kolejnych kwartałach w miarę wzrostu wykorzystania mocy produkcyjnych będzie również rosło znaczenie inwestycji" - uważa Cholewiński. Jego zdaniem, wzrost PKB w III i IV kwartale powinien sięgnąć odpowiednio 3,7 proc. i 3,9 proc., a w całym roku 3,5 proc.

"Z perspektywy RPP dzisiejsze dane mogą stanowić przesłankę, razem z wyższymi odczytami inflacji na jesieni, za podwyżką stóp procentowych na jednym z najbliższych posiedzeń" - dodał Cholewiński.

Natomiast według głównej ekonomistki PKPP Lewiatan dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, w tym roku inwestycje przedsiębiorstw nie będą jeszcze wspierać wzrostu gospodarczego. Wzrost uzyska natomiast wsparcie z inwestycji finansowanych ze środków publicznych.

Ekonomistka wskazała, że w drugim kwartale br. konsumpcja przyspieszyła z 2,2 proc. do 3 proc. i w drugiej połowie roku powinna dalej rosnąć w tempie 2,5 proc. "Natomiast kiepsko radzą sobie inwestycje, bo w II kwartale były ciągle o ponad 1,5 proc niższe niż przed rokiem, a po 6 miesiącach niższe o ponad 6 proc. W drugim kwartale sytuacja na szczęście uległa poprawie, ale stało się to tylko dzięki inwestycjom publicznym" - napisała w komentarzu wysłanym PAP.

Jej zdaniem wzrost gospodarczy, szczególnie w okresie ożywiania się gospodarki, powinien opierać się na trzech nogach - konsumpcji, inwestycjach oraz eksporcie netto, tymczasem w Polsce wzrost tworzą konsumpcja i zapasy. "Na dłuższą metę nie da się tego utrzymać"- ocenia ekspertka.

Według niej duże zapasy świadczą o tym, że firmy mają moce wytwórcze, które pozwalają im produkować nie tylko na sprzedaż, ale także do magazynów. "Ale to potwierdza, że w najbliższym czasie nie ma co liczyć na istotny wzrost inwestycji. Jednocześnie produkcja kierowana na zapasy obniża wyniki finansowe przedsiębiorstw" - wyjaśniła Starczewska-Krzysztoszek.

Zwróciła uwagę, że w II kw. po raz pierwszy od 2008 roku import rósł szybciej niż eksport, co może wskazywać na ożywienie gospodarcze, ale równie dobrze może być "efektem substytucji inwestycji, czyli kupowania potrzebnych produktów zamiast inwestowania".

Według ekonomistki Lewiatana w drugiej połowie roku konsumpcja nadal będzie napędzała wzrost PKB. Nie zawiodą też inwestycje finansowane ze środków publicznych, ale nie ma co liczyć na ożywienie inwestycji przedsiębiorstw.

"Firmy mogą utrzymywać ponadprzeciętny wzrost zapasów w oczekiwaniu na istotną poprawę koniunktury gospodarczej. Ale jeśli to nie nastąpi, zmienią politykę wobec zapasów, co spowoduje, że wzrost PKB w 2010 roku nie będzie wyższy niż 3,3 proc." - dodaje Starczewska-Krzysztoszek.

GUS podał w poniedziałek, że w drugim kwartale 2010 r. liczony rok do roku popyt krajowy był wyższy o 3,9 proc., (rynek spodziewał się wzrostu w wysokości 3 proc.), a spożycie ogółem o 2,8 proc. (w tym spożycie indywidualne o 3 proc. i spożycie publiczne o 2,2 proc.).

Natomiast nakłady brutto na środki trwałe (inwestycje) w II kwartale 2010 r. były o 1,7 proc. niższe niż przed rokiem (rynek spodziewał się, że inwestycje wzrosną o 1,1 proc.).

GUS poinformował, że w porównaniu z poprzednim kwartałem PKB tzw. wyrównany sezonowo (oczyszczony z czynników sezonowych, np. dni wolnych od pracy, liczony w cenach stałych przy roku odniesienia 2000) wzrósł realnie o 1,1 proc. i był o 3,8 proc. wyższy niż przed rokiem. (PAP)

mmu/ mki/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)