W Rosji dojdzie z czasem do demokratycznych zmian, które położą kres obecnej autokracji - przewiduje czołowy amerykański ekspert ds. rosyjskich Leon Aron z konserwatywnego Amerykańskiego Instytutu Przedsiębiorczości (AEI) w Waszyngtonie.
W artykule opublikowanym w "Washington Post" w piątek, w 20. rocznicę komunistycznego puczu w Rosji wymierzonego w prezydenta Michaiła Gorbaczowa, Aron wspomina ruch oporu przeciw temu puczowi skupiony wokół Borysa Jelcyna i nazywa go "rewolucją".
"Rewolucja ta wprowadziła nowy system polityczny, zmieniła ekonomiczne fundamenty kraju, i stworzyła nowe państwo: Rosję postimperialną" - pisze ekspert AEI (American Enterprise Institute).
Jak ocenia, Jelcyn nie był w stanie z sukcesem kontynuować demokratycznych przemian, gdyż rozbijały się one o "zmarzlinę" totalitaryzmu, a wcześniej despotii caratu.
"Jelcyn był ułomnym gigantem, nie mógł nawet w przybliżeniu przezwyciężyć stuleci autokratycznej dominacji na szczycie władzy, służalczości i nieodpowiedzialności na dole oraz korupcji, cynizmu i atomizacji stworzonej przez totalitarny komunizm" - czytamy w artykule.
Zdaniem Arona, mimo autokratycznego systemu wprowadzonego przez Władimira Putina, nie należy jednak przekreślać nadziei na to, że demokratyczna rewolucja będzie kontynuowana. Przypomina, że rewolucje w Anglii i Francji przeciw monarchii też przeżywały potknięcia i okresy restauracji dyktatury, ale ostatecznie, choć po latach, zakończyły się zwycięstwem demokracji.
Obecnie - zauważa autor na podstawie swych podróży do Rosji - powstaje tam i jest coraz aktywniejsze społeczeństwo obywatelskie: ruch setek zrzeszeń i organizacji pozarządowych, sprzeciwiających się posunięciom rządu w takich kwestiach, jak ochrona środowiska naturalnego, korupcja i pomoc dla biednych.
"Tworzą one coś więcej niż tylko sieci społeczne i polityczne. Napełniają kraj żywą społeczną wrażliwością, której brakowało w 1991 r. Zrywając z tradycją Rosji, postrzegają one państwo bez nabożeństwa ani lęku. (...) Widzą społeczeństwo jako coś równego państwu. Mogą nawet popierać reżim, gdy robi coś pożytecznego, ale są otwarte w swym krytycyzmie i nieustraszone w publicznych protestach, kiedy uznają, że szkodzi on interesom kraju" - pisze Aron.
Ekspert AEI przewiduje, że ten oddolny ruch stanie się w przyszłości siłą, która "pojawi się na rosyjskim Placu Tahrir (plac w Kairze, miejsce rewolucji w Egipcie - przyp.PAP), aby wznowić proces pokojowego przekształcania Rosji, rozpoczęty 20 lat temu".
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ kar/