bez zakłóceń (aktl.)
(dochodzi wypowiedź premiera)
17.5.Sopot (PAP) - W Sopocie trwa referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta Jacka Karnowskiego. Prokuratura pod koniec stycznia postawiła mu osiem zarzutów, w tym siedem korupcyjnych.
Referendum przebiega spokojnie, nie odnotowano żadnych incydentów - powiedziała w niedzielę PAP sędzia Irma Kul, komisarz wyborczy w Gdańsku.
Premier Donald Tusk, który w niedzielę przebywa z wizytą we Wrocławiu, zapowiedział, że jeśli tego dnia wróci do Sopotu przed godziną 20, weźmie udział w głosowaniu.
Tusk spodziewa się, że w czasie referendum zdania będą podzielone. "Wiem to choćby z rozmów rodzinnych w moim domu, gdzie nie wszyscy będą glosowali tak, jak ja" - przyznał na konferencji prasowej.
"W czasie niedzielnego referendum w sprawie odwołania prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego ludzie będą wybierali pomiędzy czystością zasad - ja za tym się opowiem - a poczuciem, że chcą mieć dobrego prezydenta" - mówił. "Ja te zasady zaproponowałem już kilka lat temu, kiedy zaczęły się podobne problemy w innych miastach. Jeśli ktoś stoi pod zarzutami, to powinien sam zrezygnować, i tutaj zdania nie zmienię" - powtórzył premier.
Zaznaczył jednak, że rozumie mieszkańców Sopotu, którzy będą głosowali za pozostawieniem Karnowskiego na fotelu prezydenta miasta. "Przy dzisiejszych jego kłopotach, i mogę to powiedzieć też jako mieszkaniec Sopotu, on zasłużył na miano dobrego prezydenta i dobrego gospodarza" - ocenił Tusk.
Uczestnicy referendum odpowiadają na pytanie: "Czy jest pan/pani za odwołaniem Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu, przed upływem kadencji?". Aby głosowanie było ważne, musi w nim wziąć udział co najmniej 3/5 osób, które uczestniczyły w ostatnich wyborach prezydenta miasta. Jest to prawie 11 tysięcy osób.
Mieszkańcy Sopotu głosują w 21 komisjach wyborczych, od godziny 6 do godziny 20. Krajowe Biuro Wyborcze w Gdańsku spodziewa się, że wyniki referendum będą znane w kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych.
Pomysł, aby to mieszkańcy kurortu zdecydowali o przyszłości prezydenta Sopotu zgłosił on sam na początku lutego.
Kłopoty Karnowskiego zaczęły się w lipcu 2008 r. Wówczas "Rzeczpospolita" ujawniła, że Karnowski miał złożyć miejscowemu przedsiębiorcy Sławomirowi Julkemu propozycję korupcyjną.
Po ujawnieniu afery Karnowski, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej na Pomorzu, zrezygnował z członkostwa w tej partii.
Pod koniec stycznia gdańskie biuro Prokuratury Krajowej zarzuciło Karnowskiemu przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości ponad 67 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 13,4 tys. zł) oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł.
Kolejną - zdaniem prokuratury - łapówkę w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł, Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D.
Oprócz przyjmowania łapówek prokuratura zarzuciła też Karnowskiemu, że zażądał od Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań.
Po postawieniu zarzutów Karnowski został zatrzymany, a prokuratura wnioskowała o areszt, ale sąd w dwóch instancjach zdecydował, że prezydent pozostanie na wolności.
Na początku kwietnia prokuratura uzupełniła jeden z zarzutów wobec Karnowskiego; uznała, że Karnowski skorzystał z dwunastu, a nie jedenastu bezpłatnych napraw oferowanych przez Groblewskiego. Dwunasta naprawa miała mieć wartość 3,7 tys. złotych. Prokuratura zdecydowała też o zastosowaniu wobec Karnowskiego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 35 tys. zł (Karnowski zapłacił je).
Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności. (PAP)
bls/ mow/