Po prezentacji sondażowych wyników wyborów do sejmików województw w sztabie wyborczym PSL wybuchła euforia. "Aż mi głos odebrało"- mówił szef Stronnictwa, wicepremier Waldemar Pawlak. PSL jest największym zwycięzcą tych wyborów - dodawali inni politycy.
Pawlak powiedział, że rezultat, jaki uzyskało jego ugrupowanie, świadczy o tym, że PSL będzie ważnym partnerem w koalicji. "Nasze głosy będą liczyły się znacznie bardziej niż wynikałoby to z procentów. Przepraszam, ale wynik jest tak dobry, że aż mi głos odebrało" - mówił gromko oklaskiwany szef PSL.
Według sondażu TNS OBOP dla TVP, w wyborach do sejmików województw PSL uzyskało 13,1 proc. Zgodnie z sondażem, w tych wyborach PO otrzymała 33,8 proc., PiS - 27 proc., SLD - 15,8 proc.
Zebrani w sztabie PSL nie oglądali zaraz po godz. 22 pierwszych sondażowych wyników wyborów, które pokazywały, jakie rezultaty uzyskali kandydaci na prezydentów miast. Zamiast tego na scenę byli wywoływani samorządowcy i politycy Stronnictwa.
Senne przemówienia i podziękowania szybko się jednak skończyły, kiedy o godz. 22.30 na ekranach i telebimach pojawiły się sondażowe wyniki, jakie ugrupowanie uzyskało w wyborach do sejmików województw. Wówczas ponad sto par rąk zaczęło klaskać, padały okrzyki radości.
W rozmowie z dziennikarzami Pawlak mówił, że głosy, które otrzymali kandydaci jego ugrupowania, będą decydowały o tym, jak ukształtują się koalicje w sejmikach województw. Zwracał uwagę, że widać wyraźnie, że żadna z partii nie uzyskała większości absolutnej.
Szef Stronnictwa ocenił, że wynik PSL będzie bardzo dobrze wpływał na koalicję parlamentarną. "Dużo dobrego będzie się działo (w koalicji - PAP), będzie więcej kompromisu, współpracy i zrozumienia dla wzajemnych racji, bo widać wyraźnie, że w tych wyborach samorządowych Polacy pokazali, że oczekują współpracy i kooperacji, a nie życzą sobie hegemonii żadnej z partii" - mówił.
Odnosząc się do wyników PO i PiS stwierdził, że widać wyraźnie, iż ludzie nie wybrali tych, którzy się kłócą. Jego zdaniem, to bardzo wyraźny sygnał dla jego ugrupowania, aby kontynuować odpowiedzialną i poważną politykę.
Szef ludowców diagnozował, że za sukces jego ugrupowania odpowiadają bardzo dobrzy kandydaci, "samorządowcy, którzy byli blisko ludzkich spraw".
Pawlak serdecznie dziękował wyborcom PSL, którzy powierzyli mandaty radnym, wójtom, burmistrzom, prezydentom. "To są osoby, które będą decydowały o tym, jak skutecznie wykorzystamy środki unijne, jak będziemy radzili sobie w tych trudnych czasach" - mówił.
Poseł Janusz Piechociński ocenił, że PSL jest "największym zwycięzcą tych wyborów". Jego zdaniem "obroniła się solidna robota". "W tych wyborach liczyło się to, kto jest wiarygodny z punktu widzenia codziennego trudu. PSL powinno być wdzięczne setkom, tysiącom swoich samorządowców minionej kadencji za to, że oni w codziennej robocie potwierdzali, że warto im ufać, warto w nich inwestować" - mówił dziennikarzom.
W jego ocenie, samorząd "obronił się przed świętą wojną", jaka prowadzona jest w polityce na szczeblu krajowym. Apelował, by wykorzystać kapitał, jaki pojawia się po tych wyborach i budować narodową wspólnotę - od sołectwa, po cały kraj.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski zwracał uwagę, że słabszy niż oczekiwano wynik PO może utrudniać formowanie koalicji w sejmikach. "Sądziłem, że w większości województw będzie nam łatwiej poukładać koalicję. Teraz będą problemy. Liczyłem, że PO zdobędzie około 45 proc głosów" - mówił dziennikarzom polityk.
Szef sztabu wyborczego ludowców Eugeniusz Grzeszczak przewidywał, że rezultat, jaki udało się uzyskać PSL oznaczać będzie, że partia ta będzie miała więcej mandatów w sejmikach niż do tej pory. Podobnie jak Żelichowski wskazywał jednak na trudności, jakie mogą się pojawić przy tworzeniu koalicji sejmikowych.
Krzysztof Strzępka (PAP)
stk/ ju/ woj/