Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Europeana, skarbnica europejskiego dziedzictwa, bez zasobów XX w.

0
Podziel się:

W Europeanie - cyfrowym muzeum, archiwum i bibliotece Europy - nie
znajdziemy dzieł autorów zmarłych po 1941 r. Prawo autorskie nie dopuszcza też - według resortu
kultury - umieszczania tam niektórych metadanych, czyli katalogów, bibliografii i opisów
eksponatów.

W Europeanie - cyfrowym muzeum, archiwum i bibliotece Europy - nie znajdziemy dzieł autorów zmarłych po 1941 r. Prawo autorskie nie dopuszcza też - według resortu kultury - umieszczania tam niektórych metadanych, czyli katalogów, bibliografii i opisów eksponatów.

Na portalu Europeana gromadzone są cyfrowe materiały z europejskich bibliotek, archiwów i muzeów. Obecnie można tam znaleźć 15 mln książek, czasopism, fragmentów filmów, map, fotografii i dokumentów w postaci cyfrowej. Portal Europeana został uruchomiony w listopadzie 2008 r. z inicjatywy UE.

Prawo autorskie chroni w Polsce utwory przez 70 lat po śmierci autora. Okres ten obowiązuje również w wielu krajach europejskich, co oznacza, że w Europeanie nie można znaleźć współczesnych dzieł także autorów m.in. francuskich, niemieckich i włoskich.

Członek Koalicji Otwartej Edukacji i prezes fundacji Nowoczesna Polska Jarosław Lipszyc powiedział PAP, że "większość naszej spuścizny XX-wiecznej to jest coś, czego archiwa, muzea, biblioteki nie mogą udostępniać i z czego ludzie nie mogą korzystać".

Według niego najnowsze zbiory bibliotek i muzeów mogłyby trafić do internetu po nabyciu przez te instytucje autorskich praw majątkowych. "Do tej pory instytucje takich umów z twórcami nie podpisywały. Zwyczajowo kupowało się sam przedmiot, płótno czy rękopis, a nie prawa do korzystania z utworu" - zauważył Lipszyc.

Jego zdaniem idea Europeany jako uniwersalnej skarbnicy europejskiego dziedzictwa w sposób satysfakcjonujący nie może być wdrożona bez zmian prawnych. "Problem udostępniania twórczości kulturalnej XX i XXI w. skutecznie może zostać rozwiązany wyłącznie w sposób fundamentalny - poprzez zmianę logiki działania systemu praw wyłącznych" - powiedział.

Dotarcie do dzieła w cyfrowej skarbnicy umożliwiają metadane, czyli informacje na temat obiektu, np. filmów , książek, dzieł sztuki.

Resort kultury zalecił polskim instytucjom udostępnianie jedynie metadanych nieobjętych ochroną prawa autorskiego. Placówki zwróciły się do ministerstwa z prośbą o wskazanie, jak mają się stosować do umowy zawartej z Europeaną.

W objaśnieniach ministerstwo podkreśliło, że porozumienie dotyczące udostępniania metadanych w Europeanie zakłada nieodwołalne i bezwarunkowe zrzeczenie się praw autorskich oraz roszczeń w przypadku użytku komercyjnego, reklamowego i promocyjnego. "Instytucja zrzeczenia się autorskich praw majątkowych nie występuje w polskim prawie" - wyjaśnił resort.

Fundacja Centrum Cyfrowe Projekt Polska w swoim stanowisku podkreśliła, że Polska jest jedynym państwem zaangażowanym w Europeanę, które zakwestionowało mechanizm zapisany w porozumieniu. Organizacja zaapelowała o zmianę przepisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która "powinna przewidywać możliwość zrzekania się praw, zwłaszcza w odniesieniu do tych przedmiotów praw autorskich lub pokrewnych, które zostały wytworzone na zmówienie instytucji publicznych".

Tymczasowym rozwiązaniem problemu ochrony prawnoautorskiej - według centrum cyfrowego - jest podpisywanie z twórcami umów cywilnoprawnych związanych z przenoszeniem autorskich praw majątkowych lub udzielaniem licencji.

Wiceminister kultury Małgorzata Omilanowska w odpowiedzi podkreśliła, że zgodnie z prawem autorskim nie ma możliwości podpisania z autorem utworu takiej umowy, która będzie dotyczyć "przyszłych pól eksploatacji". W umowie musi być bowiem wyraźnie określony sposób wykorzystania utworu.

W oświadczeniu Koalicji Otwartej Edukacji czytamy, że niekorzystne jest dla kultury, aby ministerstwo, które przeznacza znaczne środki na digitalizację zbiorów, rekomendowało polskim instytucjom jedynie częściowy udział w projekcie europejskiej skarbnicy.

Lipszyc uważa, że "w Polsce nie wypracowano uniwersalnego mechanizmu prawnego, który jasno określałby, w jaki sposób informacje tworzone i finansowane przez publiczne instytucje kultury i edukacji są udostępniane do wykorzystania przez użytkowników".

"To oznacza, że kiedy bardzo wiele instytucji ma podjąć wspólne działanie, którego istotą jest udostępnianie i wykorzystywanie informacji, pojawiają się problemy. Każda instytucja postępuje według innych zasad i wytycznych, a niektóre takich zasad w ogóle nie mają i nawet nie znają statusu prawnego informacji, którymi zarządzają. Obserwujemy to w przypadku Europeany, ale to przecież tylko jeden z przykładów" - podkreślił Jarosław Lipszyc.

Koalicja Otwartej Edukacji zaapelowała do ministerstwa o wdrożenie standardu otwartej wymiany metadanych na poziomie krajowym, na którym obecnie te kwestie są nieuregulowane. "Uważamy, że od tego zależy nasza dalsza przynależność do projektu cyfrowego Europeana i innych projektów światowych agregujących dane z polskich bibliotek i archiwów cyfrowych" - napisano w oświadczeniu.

Według koalicji tworzenie metadanych nie jest aktem twórczym, tylko odtwórczym, często opartym o kopiowanie lub przytaczanie innych danych powstałych.

Resort kultury zapewnił, że jedynie niewielka część metadanych może podlegać ochronie prawa autorskiego, czyli spełniać cechy utworu. "Chodzi tu przede wszystkim o ewentualne opisy konserwatorskie dzieł plastycznych" - napisała w liście Omilanowska.

Magdalena Cedro(PAP)

mce/ kpk/ abe/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)