Forum Kobiet Polskich - skupiające przedstawicielki organizacji katolickich - nie chce parytetów. Wprowadzenie parytetów sugeruje, że kobiety są mniej zdolne, ambitne, pracowite i bez sztucznego wsparcia nie są w stanie uzyskać funkcji, o które zabiegają - uważają kobiety zrzeszone w organizacji.
W zeszłym tygodniu do marszałka Sejmu trafiły dokumenty niezbędne do zarejestrowania Komitetu Obywatelskiego _ Czas na kobiety _, popierającego projekt ustawy o wprowadzeniu parytetów płci na listach wyborczych, przygotowany przez organizatorki Kongresu Kobiet. W ciągu dwóch tygodni komitet powinien zostać zarejestrowany. Jego członkinie mają nadzieję, że do końca roku uda się zebrać co najmniej 100 tys. podpisów pod projektem i pod koniec roku trafi on do Sejmu.
Projekt przewiduje zmianę ordynacji wyborczej - do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich - która zapewnia co najmniej 50-procentową obecność kobiet na listach.
Nie wszystkie środowiska są jednak przychylne wprowadzeniu mechanizmów wspierających kobiety w życiu politycznym. Parytetom przeciwna jest m.in. pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska.
Parytetów nie chce także Forum Kobiet Polskich - stowarzyszenie skupiające przedstawicielki organizacji, stowarzyszeń i ruchów, które w swoim programie deklarują chęć działania na rzecz tworzenia środowiska opiniotwórczego kobiet katolickich.
_ - Przyczyny mniejszej reprezentacji kobiet w gremiach decyzyjnych, upatrujemy nie tyle w dyskryminacji kobiet, ile w braku polityki społecznej na rzecz rodzin oraz w innych aspiracjach życiowych wielu kobiet. Jesteśmy za tworzeniem przez państwo warunków zapewniających godzenie ról rodzicielskich i zawodowych. Sprzeciwiamy się forsowaniu jako jedynego właściwego modelu łączenia pracy zawodowej i obowiązków rodzicielskich, co czynią liderki Kongresu. Szanujemy także jako równoprawny wybór do realizowania się kobiet poprzez pracę w domu i podjęcie się obowiązków wychowawczych. Państwo jest zobowiązane tworzyć warunki dla swobody takiego wyboru _ - napisała prezeska FKP Ewa Kowalewska w oświadczeniu.W polskim Sejmie jest niewiele ponad 20 proc. kobiet, a w Senacie zaledwie
8 proc.
Zdaniem FKP najbardziej eksponowany postulat Kongresu, dotyczący wprowadzenia parytetów narusza gwarantowane konstytucją prawo do demokratycznych wyborów, a także sugeruje, że kobiety są mniej zdolne, ambitne, pracowite i bez sztucznego wsparcia nie są w stanie uzyskać funkcji, o które zabiegają. _ - System taki nie gwarantuje, że w gremiach decyzyjnych zasiądą najwybitniejsze kobiety. Równe prawa nie oznaczają równej liczby kobiet i mężczyzn w gremiach decyzyjnych, prawo to nie oznacza też przymusu obecności w różnych rolach _ - podkreśliła Kowalewska.
Postulat wprowadzenia parytetu na listy wyborcze spotkał się z zainteresowaniem polityków oraz przedstawicieli Kościoła. Dotychczas jednoznacznie poparli go prezydent Lech Kaczyński oraz szef SLD Grzegorz Napieralski. Dyskusje na ten temat zapowiedziały kluby PO i PiS. Przeciwny jest PSL. Premier Donald Tusk zadeklarował poparcie dla ustawy wprowadzającej parytety, zapowiedział również, że w przyszłych wyborach do Sejmu w połowie okręgów pierwsze miejsce na listach PO zajmie kobieta i na każdej liście na pierwszych sześciu miejscach kobiety będą stanowić połowę. Zachęca inne partie, aby zrobiły tak samo.
Abp Kazimierz Nycz zadeklarował poparcie Kościoła dla działań zapowiadanych przez przedstawicielki Kongresu, które przyczynią się do likwidacji dyskryminacji kobiet, wciąż obecnej w naszym życiu społecznym i dostrzeganej przez Kościół. Zaznaczył również, że Kościół nie będzie się angażował w działania polityczne.
W polskim Sejmie jest niewiele ponad 20 proc. kobiet, a w Senacie zaledwie 8 proc. Badania pokazują, że aby mieć realny wpływ na politykę, kobiety powinny mieć co najmniej 30-procentową reprezentację.