Zawarte w Genewie przez USA i Rosję porozumienie w sprawie likwidacji syryjskiej broni chemicznej jest zwycięstwem realpolitik, a o sukcesie mogą mówić obie strony - ocenił w sobotę "Financial Times".
Wyraźnym zwycięstwem Rosji jest to, że będącej jej sojuszniczką Syrii "nakazano, by w ciągu dziewięciu miesięcy przekazała swą broń chemiczną do zniszczenia lub usunięcia. Ale pakt nie zagraża Syrii akcją wojskową, gdyby się od tego uchyliła" - zaznaczył dziennik w komentarzu, którego tytuł stwierdza: "Realpolitik zatriumfowała w porozumieniu USA-Rosja".
"Z drugiej strony są tu dwa kluczowe atuty dla ekipy Baracka Obamy. Po pierwsze, USA nie zostały zmuszone do wycofania z porządku dziennego groźby ich akcji militarnej przeciwko Syrii. (...) Po drugie, tym co zaskoczyło wielu dyplomatów, są ambicja i szczegóły planu, na który Rosja się zgodziła. Przewiduje on szereg ostatecznych terminów, które pozwolą światu osądzić, czy porozumienie jest realizowane czy też nie" - pisze gazeta.
Przypomina, że syryjski prezydent Baszar el-Asad musi w ciągu siedmiu dni przedstawić spis swych zasobów broni chemicznej oraz zezwolić na zniszczenie tych zasobów do połowy przyszłego roku.
Według "FT" genewskie porozumienie budzi u wielu osób co najmniej trzy zastrzeżenia. Pierwszym jest brak pewności, czy Asad opublikuje prawdziwy spis zasobów broni chemicznej, ocenianych przez USA i Rosję na około tysiąca ton. Jednak zdaniem gazety da się to obecnie łatwiej zweryfikować dzięki zapoczątkowanej w trakcie genewskich negocjacji amerykańsko-rosyjskiej wymianie informacji wywiadowczych na ten temat.
Problemem może być także znalezienie dostatecznej liczby ekspertów do zabezpieczenia i zniszczenia syryjskiej broni chemicznej oraz zrealizowanie inspekcji w warunkach toczącej się wojny domowej. W każdym razie sekretarz stanu USA John Kerry powiedział w sobotę, że "+broń ta znajduje się przede wszystkim na terenach kontrolowanych przez reżym+, sugerując, że reżym Asada nie powinien mieć trudności w zapewnieniu dostępu do niej" - zaznaczył "FT".
Trzecie zastrzeżenie dotyczy tego, czy po przybyciu międzynarodowych inspektorów syryjskie władze nie będą utrudniać ich działalności.
"Reżym Asada chce także wystąpić z argumentem, że opozycyjnych rebeliantów trzeba przesłuchać w sprawie domniemanego posiadania przez nich broni chemicznej - co dla ONZ byłoby trudne czy wręcz niemożliwe do zrealizowania" - konkluduje dziennik. (PAP)
asw/ dmi/ mc/