Polskie wojska specjalne rozwijają się prawidłowo i mają swoje osiągnięcia na polu walki i na polu ćwiczeń. Nie unikamy kontaktu z wojskami specjalnymi USA - mówił w poniedziałek w Krakowie podczas 2. święta wojsk specjalnych ich dowódca gen. dyw. Włodzimierz Potasiński.
Gen. Potasiński podkreślił, że od roku Dowództwo Wojsk Specjalnych (DWS) pozostaje w ścisłym kontakcie z Dowództwem Wojsk Specjalnych USA. Odbywają się wspólne szkolenia, na koszt rządu amerykańskiego przyjechało do Polski już ponad 400 oficerów w zespołach szkoleniowych, a na stałe w DWS obecny jest oficer łącznikowy Dowództwa Wojsk Specjalnych USA.
Szef polskich wojsk specjalnych zdementował w ten sposób doniesienia "Rzeczpospolitej", jakoby dowództwo sił specjalnych otrzymało ofertę wspólnych ćwiczeń z USA i - według informatorów "Rz" - próbuje ich uniknąć.
"To kłamstwo ze względu na to, że takich propozycji nigdy nie było. Od początku naszej drogi, gdy planowaliśmy osiągnięcie naszej gotowości na 2012, dowództwo amerykańskie jest z nami. Dodatkowo - to my sami zaproponowaliśmy, by w 2010 roku przeprowadzić u nas wspólne ćwiczenia" - powiedział gen. Potasiński. Jego słowa potwierdził oficer łącznikowy amerykańskich wojsk specjalnych płk Bogdan Gieniewski. "Wszystko jest w porządku, prowadzimy wspólne szkolenia, o których nawet nie informujemy opinii publicznej ze zrozumiałych względów" - powiedział płk Gieniewski.
Jak napisała poniedziałkowa "Rzeczpospolita", powołując się na nieoficjalne informacje, "ćwiczenia zaproponował Polakom admirał Eric T. Olson, szef US Special Operations Command". Według jej informatora, to konsekwencja umowy o współpracy sił specjalnych USA i Polski, którą 19 lutego podczas nieformalnego spotkania ministrów obrony państw NATO w Krakowie podpisali szef resortu obrony Bogdan Klich i Robert Gates, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych.
"Amerykanie chcą sprawdzić, co reprezentuje dowództwo, dlatego zaproponowali wspólne ćwiczenia. Polacy chcą ich jednak uniknąć, bo nie są w stanie ich przygotować na odpowiednim poziomie" - cytuje gazeta swojego anonimowego rozmówcę.
Jak podaje "Rz", "w strukturach dowództwa, któremu podlegają GROM, Formoza i 1. Pułk Specjalny Komandosów, jest niewielu oficerów doświadczonych w przygotowaniu operacji sił specjalnych. Na świecie wymaga się, by 60 proc. żołnierzy mogło pochwalić się takimi doświadczeniami. Jak informuje +Rz+ Wiesław Kukułka z DWS, w polskim dowództwie jest to niespełna 40 proc.".
Także na stronie internetowej Ministerstwa Obrony Narodowej ukazał się w poniedziałek komunikat Dowództwa Wojsk Specjalnych, dementujący informacje podawane w "Rzeczpospolitej" w artykule "Polscy dowódcy boją się ćwiczeń z Amerykanami".
"Informuję, że według aktualnego harmonogramu funkcjonowania Dowództwo Wojsk Specjalnych ma osiągnąć gotowość do kierowania sojuszniczymi operacjami specjalnymi do 2012 r. Rok wcześniej odbędzie się ćwiczenie certyfikujące. W 2009 r. Dowództwo Wojsk Specjalnych nie było zapraszane na żadne sojusznicze ćwiczenia kontrolne, ponadto nie ma w planach sprawdzianów obecnego stanu gotowości" - napisał rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Specjalnych mjr Ryszard Jankowski. (PAP)
hp/ itm/ mow/