(dochodzi informacja o wyjściu mężczyzny ze szpitala)
17.4.Bielsko-Biała (PAP) - Jeden z głodujących pracowników bielskiego oddziału firmy K-Tel, który trafił w poniedziałek w południe do szpitala, po badaniach wyszedł do domu. Według rzeczniczki szpitala Jolanty Trojanowskiej, mężczyzna był osłabiony ale jego stan ogólny był dobry.
Jak poinformował rzecznik protestujących Edward Stalewski, mężczyzna głodował od czwartku. Po tym jak poczuł się źle karetka odwiozła go do szpitala. W K-Telu nadal głoduje 11 osób.
Protest w K-Telu trwa od 13 dni. Rozpoczął się po zapowiedzi władz, że w bielskim oddziale konieczne są zwolnienia i obniżenie płac pracownikom, który pozostaną. Przedstawiciele załogi mówili, że spółka zamierzała wypowiedzieć umowy około połowie pracowników. Dyrekcja twierdzi, że zwolnienia obejmą 15 do 20 proc. załogi.
W akcji bierze udział około 160 z 200 pracowników okręgu, którzy okupują pomieszczenia firmy. W minioną środę rozpoczęła się głodówka, do której przystąpiło 10 osób, a w czwartek kolejne dwie. Głodujący pracownicy przyjmują tylko płyny.
Święta wielkanocne pracownicy spędzili w pomieszczeniach spółki. W Niedzielę Wielkanocną proboszcz parafii świętego Mikołaja ksiądz Zbigniew Powada odprawił polową mszę świętą. Pracownicy spotykają się przed bramą wejściową z rodzinami. "Władze K-Telu dotychczas nie chciały z nami rozmawiać. Przed świętami pojechali do swych domów. Nam zafundowali takie święta, że zamiast w domach, spędzamy je tu. To smutny czas nie tylko dla 160 protestujących, ale i 160 rodzin" - powiedział Stalewski.
W poniedziałek rano nie zabrakło tradycyjnego śmigusa dyngusa. Protestujący tradycyjnie spotkali się także z rodzinami przy bramie. "Zarząd pozwolił rodzinom, by w święta weszli do środka. Baliśmy się jednak, że może dojść do prowokacji. Nie znamy członków wszystkich rodzin. A wystarczyłoby, żeby ktoś wszedł i podrzucił choćby butelkę wódki. Podziękowaliśmy zarządowi, ale nie skorzystaliśmy z tej oferty" - dodał Stalewski.
Protestujący pracownicy K-Telu, który w styczniu bieżącego roku zawarł z Telekomunikacją Polską (TP) trzyletnią umowę na utrzymanie sieci telekomunikacyjnych w rejonie bielskim, domagają się przede wszystkim gwarancji zatrudnienia na czas wyznaczony przez umowę z TP. Dyrekcja nie zgadza się na główny postulat.
W piątkowym komunikacie spółka zagwarantowała natomiast pracownikom, którzy pozostaną w K-Telu, wynagrodzenie zasadnicze nie niższe niż 1,7 tysiąca złotych oraz premię uznaniową. Obecnie zarobki wynoszą od 1,7 tys. zł do 2,4 tys. zł brutto. Pracownicy objęci zwolnieniami mieliby znaleźć pracę w Śląsk-Tel, który współpracuje z K-Telem. (PAP)
szf/ dsr/