Gondolier z łodzi w Wenecji, w wypadku której 17 sierpnia zginął niemiecki turysta, był pod wpływem narkotyków - podała w piątek włoska policja. Gondola z 5-osobową rodziną z Niemiec zderzyła się z tramwajem wodnym na weneckim Canal Grande.
Według komunikatu policji we krwi gondoliera znaleziono ślady kokainy i haszyszu.
Do wypadku doszło w rejonie znanego mostu Rialto. Na gondolę wpadł statek-wodny tramwaj, czyli vaporetto wykonujący manewr. Do wody wpadli wioślarz oraz wszyscy pasażerowie łodzi - matka, ojciec i troje dzieci. 50-letni ojciec rodziny zginął na miejscu zmiażdżony przez statek w chwili, gdy ratował swoje dzieci. Jego 3-letnia córka została ranna. Pozostałym osobom nic się nie stało.
Był to pierwszy śmiertelny wypadek na gondoli. Gondolierowi może zostać postawiony zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - podały media.
W pierwszych komentarzach po tej tragedii gondolierzy zwracali uwagę na chaos na Canal Grande, gdzie obok ich łodzi pływają tramwaje wodne i dziesiątki mniejszych jednostek, w tym szybkie motorówki. Również władze miejskie przyznały, że rosnący ruch na weneckich wodach jest coraz poważniejszym problemem.
Zaledwie kilka tygodni wcześniej firma, zatrudniająca gondolierów zapowiedziała, że będą oni poddawani testom na obecność alkoholu i narkotyków. Decyzję tę podjęto w związku ze skargami turystów na zachowanie wioślarzy oraz przypadkami ich znęcania się nad pomocnikami.(PAP)
sw/ ro/