Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Google tropi trendy w kulturze

0
Podziel się:

500 miliardów słów znalazło się w swoistym "cyfrowym magazynie", który
udostępniła właśnie wyszukiwarka Google. Chodzi o gigantyczną bazę danych, zawierającą 5,2 miliona
elektronicznych książek w sześciu językach.

*500 miliardów słów znalazło się w swoistym "cyfrowym magazynie", który udostępniła właśnie wyszukiwarka Google. Chodzi o gigantyczną bazę danych, zawierającą 5,2 miliona elektronicznych książek w sześciu językach. *

Wpisując słowa lub frazy (do pięciu słów oddzielonych przecinkami) po angielsku, chińsku, francusku, hiszpańsku, niemiecku i rosyjsku, można na stronie internetowej http://ngrams.googlelabs.com/ bezpłatnie obejrzeć na wykresach częstotliwość ich występowania w tytułach opublikowanych w latach 1500-2008.

Google kieruje użytkowników do zawartych w bazie pozycji, oferując też kilkuzdaniowe streszczenia, informacje bibliograficzne itp.

Jak sprawdził "New York Times", jednym kliknięciem można się przekonać, że słowo "women" (kobiety) w porównaniu z "men" (mężczyźni) rzadko pojawia się aż do początku 1970 roku, gdy szybkim krokiem feminizm doszedł do głosu. Równowaga nastąpiła ok. 1986 roku. Myszka Miki i Marilyn Monroe nie zyskały takiej popularności, jak były prezydent USA Jimmy Carter. Po pamiętnych demonstracjach na Placu Tiananmen w 1989 roku w języku angielskim jest o tym o wiele więcej niż w chińskim.

Szukając w wersji angielskiej słowa "Poland" (Polska), łatwo się przekonać, że najczęściej występowało w książkach ok. 1945 roku, po czym zaobserwować można gwałtowny spadek. Ciekawe, że popularne też było, jakkolwiek w mniejszym stopniu, ok. 1800 roku.

Korzystając z zasobów Google'a, można w angielskiej wersji odkryć częstotliwość pisania o Lechu Kaczyńskim, Andrzeju Wajdzie czy Krzysztofie Pendereckim. Większym zainteresowaniem cieszy się np. Lech Wałęsa niż Wojciech Jaruzelski.

"Celem jest udostępnienie ośmiolatkowi możliwości zapoznania się z zawartymi w książkach trendami w kulturze na przestrzeni dziejów - wyjaśniał nowojorskiemu dziennikowi Erez Lieberman Aiden z Society of Fellows na Uniwersytecie Harvarda. Wraz z swym harvardzkim kolegą Jeanem-Baptiste Michelem zgromadzili dane i udostępnili je za pośrednictwem Google'a. Ich projekt ma wykazać, jak ogromna baza danych może zmienić nasze rozumienie języka, kultury oraz przepływu idei.

Pisze o tym w najnowszym numerze magazyn "Science". Analizując wynalazki, badacze odkryli m.in., że na początku XIX wieku trzeba było aż 66 lat, aby postępy w technologii znalazły szersze zastosowanie. W okresie 1880-1920 wystarczyło już na to 27 lat.

Według naukowców, w ciągu ostatniego półwiecza liczba słów w języku angielskim wzrosła o 70 procent, do ponad miliona. Pokazali oni także, jak słowniki mogą być szybciej aktualizowane poprzez identyfikowanie słów nowych, popularnych oraz przestarzałych. Reakcje humanistów, którzy zapoznali się z tekstem w "Science", były wyciszone. "Generalnie jest to wielka sprawa, zwłaszcza dla językoznawców" - mówił Louis Menand, profesor angielskiego na Uniwersytecie Harvarda. Jak jednak ostrzegł, w sferze historii kultury niektóre stwierdzenia są trochę przesadzone. Był też niezadowolony, że wśród 13 autorów artykułu w "Science" nie znalazł się ani jeden humanista.

Do tej pory Google zeskanował ponad 11 procent opublikowanych książek, czyli blisko dwa biliony słów. Baza umożliwia m.in. analizę wpływów kulturowych w ujęciu statystycznym, co nie było dotychczas możliwe. Otwiera nowy perspektywy badaniom i edukacji w dziedzinie nauk humanistycznych.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

ad/ az/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)