W pierwszych dniach ferii ratownicy górscy nie odnotowali żadnych poważniejszych wypadków na stokach narciarskich. Ratownicy TOPR interweniowali w tym czasie 119 razy, ponad 60 razy w Białce Tatrzańskiej. W Beskidach ratowników wzywano 40 razy.
Dwutygodniowe ferie zimowe 14 stycznia, jako pierwsi, rozpoczęli uczniowie z województw: kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, małopolskiego, świętokrzyskiego i wielkopolskiego. W sobotę wypoczynek rozpoczynają dzieci z dwu kolejnych województw: podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Od 26 stycznia do 10 lutego przerwę w szkole będą mieli uczniowie z województw: dolnośląskiego, mazowieckiego, opolskiego i zachodniopomorskiego. Jako ostatni - od 9 do 24 lutego - wypoczywać dzieci z Lubelskiego, Łódzkiego, Podkarpackiego, Pomorskiego i Śląskiego.
W ocenie naczelnika Podhalańskiej Grupy GOPR Mariusza Zaroda, w pierwszych dniach ferii na stokach nie było zbyt wielu narciarzy, a więc i wypadków było niewiele. Dodał, że powszechne stało się używanie kasków ochronnych, co ma niebagatelny wpływ na ewentualne skutki wypadków.
Najwięcej, bo 119 razy, interweniowali na stokach ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR), z czego do ponad 60 wypadków doszło w Białce Tatrzańskiej. Jak powiedział PAP ratownik dyżurny TOPR Piotr Bednarz, najczęściej dochodziło do złamań, zwichnięć i innych, lekkich urazów kończyn.
W Beskidach pomoc ratowników była potrzebna w 40 przypadkach. "To znacznie mniej niż choćby w okresie bożonarodzeniowo-noworocznym" - powiedział ratownik dyżurny stacji w Szczyrku Maciej Klimczak. Jak wyjaśnił, mimo ferii, na stokach nie ma tłoku. Według niego narciarzy przybędzie, gdy rozpocznie się zimowa przerwa w szkołach na Śląsku. Podkreślił też, że w górach utrzymują się doskonałe warunki narciarskie, co sprzyja bezwypadkowej jeździe. Ratownik dyżurny dodał, że goprowcy nie odnotowali poważniejszych urazów u narciarzy, którym udzielali pomocy. "To typowe urazy: skręcenia nóg, drobniejsze złamania" - powiedział Klimczak.
W Bieszczadach w pierwszych dniach ferii zimowych tamtejsza grupa GOPR nie przeprowadziła żadnej akcji ratowniczej. "Interwencji było mniej niż w poprzednich latach, dwie - trzy dziennie. Najczęściej były to skręcenia czy zwichnięcia. Powodem była prawdopodobnie nie najlepsza pogoda w ostatnim tygodniu, a co za tym idzie niewielkie zainteresowanie zjazdami narciarskimi" - powiedział kierownik Szpitalnego Oddziału ratunkowego w Sanoku Marek Wojnarowski.
Również w Karkonoszach obyło się bez poważnych wypadków na stokach narciarskich. "Mieliśmy niewielkie urazy na stokach typu skręcenie kostki czy uraz kolana" - powiedział Zbigniew Bogaczyk z Karkonoskiej Grupy GOPR.
Zdaniem ratowników GOPR najczęstsze przyczyny wypadków na stokach narciarskich to niedostateczne umiejętności połączone z brawurą.
Nad bezpieczeństwem narciarzy na ponad 400 stokach w całej Polsce oprócz ratowników GOPR i TOPR czuwają także policjanci oraz od ubiegłego roku również ratownicy narciarscy. Ratownicy przypominają o tym, że osoby poniżej 16. roku życia mają obowiązek jazdy na nartach lub snowboardzie w kaskach. (PAP)
szb/ szf/ umw/ kyc/ bos/ jbr/