(potwierdzenie, że górnik nie żyje, dodatkowe informacje)
13.1.Katowice (PAP) - 27-letni górnik zginął w niedzielnym podziemnym wypadku w kopalni "Mysłowice-Wesoła", gdzie prawdopodobnie doszło do pożaru i wybuchu metanu. Do jego ciała ratownicy dotarli wieczorem. Kilka godzin wcześniej na powierzchnię wydobyli innego górnika, który także znalazł się w zagrożonym rejonie; życiu tego mężczyzny nic nie zagraża.
Rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) Edyta Tomaszewska powiedziała PAP, że kiedy po kilku godzinach przeszukiwania wyrobisk ratownicy dotarli do drugiego poszukiwanego, nie dawał już oznak życia. Lekarz potwierdził, że mężczyzna nie żyje.
W niedzielę rano kopalniane urządzenia pomiarowe wykazały, że 665 metrów pod ziemią doszło do gwałtownego wzrostu stężenia tlenku węgla. Według pierwszych doniesień, w kopalni doszło do pożaru. Nie można było nawiązać kontaktu z dwoma górnikami, którzy przebywali w tym rejonie i wcześniej meldowali, że wszystko jest w porządku.
"To osoba z dozoru, która miała skontrolować wyrobiska i górnik skierowany tam także w celach obserwacyjnych i ewentualnego odpompowania wody" - wyjaśnił PAP główny inżynier kopalni Edward Gil.
W akcji brało udział sześć zastępów ratowniczych, które na zmianę penetrowały rejon wypadku. Krótko po południu ratownicy znaleźli osobę z dozoru. "Cuda się zdarzają, mężczyzna znalazł się prawdopodobnie w strumieniu świeżego powietrza" - mówiła PAP osoba znająca kulisy akcji ratowniczej.
"Górnik czuje się dobrze, jest przytomny, nie ma widocznych poważnych ran, ale jedynie potłuczenia" - powiedział Gil. Inżynier potwierdził, że górnik w chwili wypadku znalazł się w prądzie świeżego powietrza. Nie używał aparatu tlenowego.
Krótko po wypadku do szpitala przewieziono także trzeciego górnika - sztygara, który prawdopodobnie podtruł się tlenkiem węgla. "Nie przebywał on w samym zagrożonym rejonie, ale był w oddalonym od niego w ciągu wentylacyjnym" - wyjaśniła Tomaszewska.
Początkowo specjaliści przypuszczali, że w kopalni mogło dojść do pożaru transformatora. Później za bardziej prawdopodobną uznali hipotezę, że doszło do tzw. pożaru endogenicznego. Pożary endogeniczne to naturalne zjawisko w górnictwie. Przejawiają się nie ogniem, ale zmienionym składem atmosfery oraz możliwym zadymieniem. Najczęstszą przyczyną takich pożarów jest tzw. samozagrzanie się węgla. Potem rzeczniczka WUG informowała, że w kopalni wybuchł też metan.
Główny inżynier kopalni nie jest tak kategoryczny. "Mogło dojść do pożaru, wypalenia metanu lub lokalnego wybuchu metanu o niewielkim zasięgu, ale przesądzanie czegokolwiek jest przedwczesne" - mówił Gil.
Prezes WUG zdecydował o powołaniu specjalnej komisji, która wyjaśni wszelkie okoliczności wypadku. Jej skład ma być znany w poniedziałek.
Należąca do Katowickiego Holdingu Węglowego Kopalnia Węgla Kamiennego "Mysłowice-Wesoła" powstała przed rokiem w wyniku połączenia zakładów "Mysłowice" i "Wesoła". Do wypadku doszło w wyrobiskach, należących przed połączeniem do "Wesołej". Na poziomie, gdzie doszło do wypadku niedawno zlikwidowano i otamowano ścianę wydobywczą, inna ściana jest przygotowywana do uruchomienia. (PAP)
kon/ jra/