Rada Bezpieczeństwa Narodowego jako pierwsza zapozna się z zapisami z czarnych skrzynek polskiego tupolewa - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś. Nie widzę powodu, żeby RBN zajmowała się tą sprawą - odpowiada Adam Bielan (PiS).
Przekazanie Polsce zapisów z czarnych skrzynek polskiego Tu-154M ma się odbyć się w poniedziałek po południu w siedzibie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) w Moskwie. W tym celu do Moskwy w niedzielę poleci polski minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller.
Przed wizytą w MAK zostanie on przyjęty w siedzibie rządu Rosji przez wicepremiera Siergieja Iwanowa. Tam też ma zostać podpisane porozumienie o przekazaniu stronie polskiej nagrań z rejestratorów pokładowych prezydenckiego tupolewa.
"Jako pierwsza z tymi zapisami (z czarnych skrzynek - PAP) zapozna się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, w której zasiadają również przedstawiciele opozycji i myślę, że po tym nastąpi decyzja, jak, kiedy i w jaki sposób technicznie ta publikacja nastąpi" - powiedział Graś w niedzielę programie "7 Dzień Tygodnia" w radiu ZET.
"Minister Miller przywiezie z Moskwy - taką mamy przynajmniej nadzieję - po pierwsze, stenogramy i zapisy z czarnych skrzynek, a po drugie, kopie z rejestratorów, kopie z czarnych skrzynek, które zostaną skopiowane w obecności polskich ekspertów, polskich członków komisji z oryginalnych czarnych skrzynek na elektroniczne nośniki i te nośniki trafią do Polski" - tłumaczył Graś.
Pytany, kto zadecyduje o upublicznieniu zapisów, powiedział, że zgodnie z konwencją chicagowską taką decyzję "podejmuje przewodniczący komisji po uzyskaniu zgody strony rosyjskiej". "Ta zgoda już jest" - podkreślił.
"Nie wiemy do końca, w jakiej formie te materiały dotrą, czy one będą tutaj wymagały jakiejś obróbki, bo - przypominam - to będą zgrane z oryginału z czarnych skrzynek elektroniczne zapisy" - tłumaczył Graś w rozmowie z dziennikarzami. Jak powiedział, materiałom będzie się trzeba w Polsce "przyjrzeć technicznie".
Pytany o możliwy termin upublicznienia zapisów, powiedział: "My chcemy, żeby to stało się tak szybko, jak to tylko jest możliwe". Jak dodał, "sytuacja w Polsce, ilość spekulacji, niedomówień, domysłów, która przy okazji tej sytuacji narosła skłania do decyzji, żeby całość tych zapisów upublicznić".
Z kolei rzecznik PiS Adam Bielan - pytany przez dziennikarzy w niedzielę, czy przed upublicznieniem z zapisami czarnych skrzynek powinna zapoznać się RBN - odpowiedział: "Czy decyzja o odtajnieniu czarnych skrzynek leży w gestii prezydenta? Nie. A przecież RBN jest ciałem doradczym pana prezydenta, więc nie widzę powodu, żeby RBN zajmował się tą sprawą".
"Ja w ogóle apeluję o to, żeby pan marszałek Komorowski nie wykorzystywał RBN w kampanii wyborczej" - dodał. Jego zdaniem, kandydaci muszą teraz "przede wszystkim nadrabiać czas stracony w kampanii wyborczej".
Według Bielana, zapisy "powinny być ujawnione albo od razu, albo - jeżeli mogą mieć wpływ na atmosferę w kraju, już po wyborach". "Najgorszy scenariusz to jest ujawnienie takich zapisów kilka dni czy kilkadziesiąt godzin przed wyborami, żeby spowodować jakiś zamęt w opinii publicznej" - uważa.
Z kolei Marek Siwiec (SLD) mówił w radiu ZET, że sprawa zapisów z czarnych skrzynek powinna być "załatwiona" jak najszybciej. "A załatwienie polega na tym, że albo publikujemy w całości - niekoniecznie poprzez RBN - albo dajemy mocny argument dlaczego, i którego kawałka nie publikujemy" - tłumaczył.
Jego zdaniem, treść powinna być ujawniona "natychmiast". Jak dodał, nie jest przekonany, czy Rada Bezpieczeństwa Narodowego "to jest akurat dobre miejsce do tego typu pierwszej prezentacji". "Ja bym to załatwił inaczej. (...) Uważam, że w tej sprawie ostateczną osobą, która podejmie decyzję powinien być premier" - powiedział dziennikarzom.
Zdaniem Stanisława Żelichowskiego (PSL) "jeżeli jest coś, czego nie można z różnych powodów upublicznić, to powinno być z grubsza podane, dlaczego nie można tego zrobić, a reszta powinna być podana do publicznej wiadomości".
W katastrofie z 10 kwietnia zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD.(PAP)
sdd/ abe/