Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Iłowiecki odszedł z Rady Etyki Mediów

0
Podziel się:

#
dochodzi więcej informacji o Radzie Etyki Mediów
#

# dochodzi więcej informacji o Radzie Etyki Mediów #

20.10. Warszawa (PAP) - Maciej Iłowiecki poinformował w czwartek, że odszedł z Rady Etyki Mediów. W przesłanym PAP oświadczeniu napisał, że nie zgadza się z obecną polityką REM wobec dziennikarzy, która "usprawiedliwia wszelkie ich zachowania". Wystąpienie z REM zapowiadał już w maju.

"Rada usprawiedliwia wszelkie ich (dziennikarzy) zachowania i nie chce potępiać rozpanoszonego plotkarstwa i donosicielstwa, agresji, stronniczości i zaniedbywania powinności edukacyjnych, co uważam za jej podstawowy obowiązek" - napisał Iłowiecki.

Wśród powodów swojego odejścia z REM podał także, że nie może i nie chce "tolerować chamstwa w żadnej postaci - co czyni Rada wobec niejakiego Nergala - Adama Darskiego". W jego ocenie Nergal - juror programu muzycznego TVP2 "The Voice of Poland" - szydzi publicznie z symboli religijnych, dowodząc tym nie tylko braku kultury, ale lekceważąc uczucia chrześcijan i konstytucję państwa, w którym żyje.

"Jego przydomek +Holocausto+ jest wyrazem antysemityzmu - obraża Żydów żyjących i tych, którzy zostali wymordowani, a także tych, którzy zginęli z nimi i za nich" - podkreślił.

Iłowiecki uważa także, że REM usprawiedliwia agresję, stronniczość i brak kultury ze strony dziennikarzy, czego przykładem ma być zachowanie Tomasza Lisa w TVP. "Powinnością dziennikarzy jest służba społeczna, dążenie do obiektywizmu (niezależnie od własnych poglądów, których zresztą dziennikarz nie może ukrywać) i kulturalne zachowanie wobec osób, z którymi rozmawiają" - podkreślił.

Według przewodniczącego REM Ryszarda Bańkowicza zarzuty Iłowieckiego są nieuzasadnione. "Rada nie jest od tego, by moralizować i pouczać dziennikarzy z poczuciem wyższości, ale od kontroli, czy nie doszło do złamania zasad etyki. Jeśli nie, nie piętnuje dziennikarzy i wskazuje autorom skarg, że są w błędzie" - powiedział PAP.

Podkreślił także, że Iłowiecki mógł uczestniczyć w formułowaniu stanowiska REM w sprawie zatrudnienia Nergala w TVP, ale nie zgłaszał do niego zastrzeżeń. Później - choć miał do tego prawo - nie zgłosił też zdania odrębnego.

Głos w sprawie Nergala REM zabrała w połowie września. Bańkowicz mówił wówczas, że w ocenie Rady filozofia życiowa Adama Darskiego ma wielu zwolenników i nie godzi w misyjność telewizji publicznej, która powinna uwzględniać różnorodność światopoglądową odbiorców. "Jednym publiczne wypowiedzi Adama Darskiego kojarzą się z szatanem i paleniem Biblii, a innym z walką z białaczką" - mówił przypominając, że Darski zobowiązał się, że w programie, w którym jest jurorem, nie będzie mówił o swych preferencjach światopoglądowych i dotrzymuje tego zobowiązania.

Bańkowicz powiedział PAP w czwartek, że w ostatnich miesiącach mają miejsce "próby używania REM do potępiania określonych poglądów, których dana strona nie popiera". "Skarżący, którzy często wysyłają jednobrzmiące oświadczenia, uważają, że dziennikarstwo etyczne to takie, które popiera ich argumenty, a jeśli jest inaczej, uznają je za nieetyczne" - powiedział.

W ostatnich dniach REM ustosunkowała się do skargi dwóch członkiń Rady Programowej TVP, rekomendowanych do jej składu przez klub parlamentarny PiS: Barbary Bubuli (dostała się do Sejmu z listy PiS) i Bożeny Walewskiej. Uznały one, że Lis, rozmawiając 3 października z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim w swoim programie "Tomasz Lis na żywo", zachował się "niezgodnie z wszystkimi zasadami zawartymi w Karcie Etycznej Mediów".

REM nie podzieliła tego stanowiska. Podkreśliła autorski charakter programu oraz to, że jego gospodarz sam decyduje o sposobie prowadzenia rozmowy, a także o tym, jak dalece ujawni swoje poglądy polityczne. Rada oceniła ponadto, że "wywiad z szefem głównej partii opozycyjnej nie sprowadza się do rejestrowania wypowiedzi polityka, do czego wystarczyłby mikrofon, ale wymaga też dociekania tego, czego indagowany nie mówi lub nie chce powiedzieć".

Maciej Iłowiecki jest b. prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i b. członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Obecnie jest członkiem Komitetu Etyki w Nauce przy Polskiej Akademii Nauk.

Swoje odejście z Rady Etyki Mediów Iłowiecki zapowiedział na początku maja podczas uroczystości wręczenia nominacji członkom REM nowej kadencji. Mówił wówczas, że o powodach ustąpienia z REM poinformuje w liście do pozostałych członków Rady. Zaznaczył, że w jego przypadku "nie bez znaczenia są też względy polityczne".

Rada Etyki Mediów wypowiada się w sprawach związanych z przestrzeganiem Karty Etycznej Mediów, przyjętej w 1995 r. przez członków Konferencji Mediów Polskich. Kadencja Rady trwa dwa lata. Nie mogą zasiadać w niej osoby, które pełnią funkcje polityczne. REM nie dysponuje żadnymi sankcjami, do jej kompetencji należy wypowiadanie się przy okazji ważnych, budzących wątpliwości etyczne zjawisk w mediach.

Karta Etyczna Mediów mówi, że dziennikarz powinien kierować się siedmioma zasadami: prawdy, obiektywizmu, oddzielenia informacji od komentarza, uczciwości, szacunku i tolerancji, pierwszeństwa dobra odbiorcy, wolności i odpowiedzialności. Zasady zawarte w Karcie rozszerza Dziennikarski Kodeks Obyczajowy z 2002 r. (PAP)

mca/ bos/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)