Grupa inicjatywna, która organizowała zbiórkę podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta Sopotu Jacka Karnowskiego, liczy, że frekwencja w niedzielnym głosowaniu wyniesie 60 procent.
W czwartek przedstawiciele grupy (w jej skład wchodzi m.in. czwórka radnych z rządzącego Sopotem klubu "Samorządność" i PO), na konferencji prasowej w Sopocie, zaapelowali za pośrednictwem dziennikarzy do mieszkańców o udział w głosowaniu.
Przewodniczący Rady Miasta Sopotu, Wieczesław Augustyniak, zachęcał mieszkańców, by głosowali "zgodnie ze swoim sumieniem". Augustyniak dodał, że ma nadzieję, iż sumienie podpowiada mieszkańcom głosowanie za pozostawieniem prezydenta Sopotu na zajmowanym stanowisku.
Na pytanie dziennikarzy, jaką frekwencję przewiduje w niedzielnym referendum, Augustyniak powiedział, że - jego zdaniem - wyniesie ona ok. 60 procent.
Z kolei szef opozycyjnego wobec prezydenta Karnowskiego klubu PiS w Radzie Miasta Sopotu, Andrzej Kałużny, powiedział w czwartek dziennikarzom, że szacuje, iż do urn pójdzie w niedzielę 31-32 procent mieszkańców Sopotu.
PiS prowadziło w ostatnich dniach kampanię - polegającą głównie na rozprowadzaniu ulotek i zredagowanych przez siebie gazetek nawołujących do odwołania prezydenta Jacka Karnowskiego. "Mówimy w nich, że Sopot powinien i może być lepiej zarządzany i dlatego chcemy, by mieszkańcy opowiedzieli się za odwołaniem prezydenta Karnowskiego" - powiedział Kałużny.
Referendum, które odbędzie się w niedzielę, zorganizowano na wniosek grupy inicjatywnej, która zebrała podpisy pod wnioskiem w tej sprawie. Za tym, aby to mieszkańcy zdecydowali w głosowaniu o jego losie, był też sam prezydent Karnowski, któremu w styczniu tego roku prokuratura postawiła osiem zarzutów.
Gdańskie biuro Prokuratury Krajowej (w kwietniu włączone do Prokuratury Apelacyjnej) zarzuciło Karnowskiemu przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości ponad 67 tys. zł od miejscowego dealera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Dealer miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 13,4 tys. zł) oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł.
W kwietniu br. zarzut dotyczący serwisowania aut, został prokuratura uzupełniła o kolejną naprawę o wartości 3,7 tys. zł.
Kolejną - zdaniem prokuratury - łapówkę w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł, Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D.
Oprócz przyjmowania łapówek prokuratura zarzuciła też Karnowskiemu, że zażądał od trójmiejskiego biznesmena, Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Lokale miały być zapłatą dla prezydenta za pomoc w uzyskaniu w sopockim urzędzie zgody na rozbudowę strychu w jednej z kamienic w tym mieście.
Śledczy zarzucają też Karnowskiemu, że w 2007 roku przed przetargiem na samochody dla magistratu, złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza Groblewskiego nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronność wobec tej firmy. Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat więzienia. (PAP)
aks/ la/ jbr/