Klub Lewicy opowiada się za uchwaleniem rezolucji w sprawie jak najszybszego podpisania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Traktatu z Lizbony.
Podczas czwartkowej debaty w Sejmie Tadeusz Iwiński (Lewica) wyraził przekonanie, że ta rezolucja skłoni prezydenta "do przemyślenia całej sprawy".
"To jest oczywiste, że nie chodzi tu o wywieranie wpływu na Irlandię przed powtórzeniem referendum w tym kraju" - powiedział poseł. Jak dodał, jest spokojny, jeżeli chodzi o rezultat drugiego referendum w Irlandii. W pierwszym Irlandczycy odrzucili Traktat z Lizbony.
Iwiński przywołał ładne, ale gorzkie - jak to określił - powiedzenie, że sprawiedliwość jest jak pociąg, który się zawsze spóźnia. "Otóż niestety prezydent spóźnia się z ratyfikacją tego traktatu" - ocenił poseł Lewicy. Jak jednak zaznaczył, wierzy, że nadejdzie moment refleksji prezydenta w tej sprawie, albo otaczająca rzeczywistość skłoni Lecha Kaczyńskiego do złożenia podpisu pod traktatem.
"To leży to w interesie Polski, a także prezydenta Kaczyńskiego" - ocenił poseł. Według niego wstrzymywanie się prezydenta z ratyfikacją Traktatu z Lizbony "jest mało zrozumiałe". "Powiem wprost, odnoszę czasem wrażenie, że prezydent RP zachowuje się jakby był bardziej prezydentem Irlandii niż prezydentem Polski" - zaznaczył Iwiński.
Zwrócił uwagę, że sceptycznie oceniał przyjętą przez komisje poprawkę (autorstwa posła PO Roberta Tyszkiewicza) do tekstu projektu rezolucji, która mówi, że "ostatnie wydarzenia związane z kryzysem dostaw gazu do Europy wyraźnie pokazały, że pogłębienie integracji europejskiej w zakresie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, w tym i wspólnej polityki energetycznej UE oraz wprowadzenie w życie zapisanej w Traktacie z Lizbony klauzuli solidarności energetycznej jest palącą koniecznością".
"Nie byłem jej entuzjastą" - powiedział Iwiński. Argumentował, że i bez ostatnich wydarzeń ratyfikowanie traktatu leży w interesie Polski. (PAP)
eaw/ ura/ mow/