"Szkoda, że polski sędzia z Krakowa był tak łagodny wobec dwojga pozbawionych sumienia Izraelczyków i nie wysłał ich do więzienia na kilka lat" - pisze o kradzieży pamiątek z b. niemieckiego obozu zagłady Auschwitz komentator izraelskiego dziennika "Jediot Achronot".
"Nie ma granic idiotyzmu, bezczelności i nie ma takiego dna, które mogłoby ludzi powstrzymać przed jeszcze dalszym pogrążaniem się" - ubolewa w niedzielnym wydaniu gazety autor komentarza Noah Kliger.
W piątek podczas rutynowej kontroli na krakowskim lotnisku w Balicach, przed odlotem samolotu do Izraela, funkcjonariusze straży granicznej znaleźli w reklamówce, należącej do 60-letniego mężczyzny i jego 57-letniej żony, dziewięć starych przedmiotów między innymi: łyżeczki, nożyczki, noże, porcelanowe korki do butelek. Jak wyjaśnili podróżni, rzeczy te znaleźli na terenie byłego obozu i zamierzali zabrać do Izraela.
Jak się okazało, para zabrała pamiątki z magazynów zwanych "Kanadą", gdzie Niemcy gromadzili rzeczy zrabowane Żydom przywiezionym do obozu w celu zgładzenia. Zaraz po wyładunku na rampie mienie ofiar było zabierane do "Kanady" i tam sortowane.
Jak powiedział w sobotę wiceprokurator rejonowy z Oświęcimia, Mariusz Słomka, małżeństwo Izraelczyków dobrowolnie poddało się karze pozbawienia wolności w zawieszeniu i zapłaty nawiązki na ochronę zabytków.
Prokurator nie podał wysokości kary, ani długości okresu próby. Powiedział jedynie, że zatrzymani po zakończeniu czynności prokuratorskich zostaną zwolnieni i będą mogli opuścić Polskę.
Z Tel Awiwu Juliusz Urbanowicz(PAP)
ju/ ro/ ls/