Dwóch bojowników Al-Kaidy zginęło, a jeden został ranny w starciu z siłami rządowymi w Jemenie - poinformował w poniedziałek Reuters, powołując się na niewymienionego z nazwiska przedstawiciela jemeńskich służb bezpieczeństwa. Starcia trwają.
Ambasady USA i Wielkiej Brytanii w Sanie pozostawały w poniedziałek nieczynne. Zamknięto je w niedzielę w związku z groźbami ataków ze strony Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim. Ugrupowanie to wzięło na siebie odpowiedzialność za próbę zamachu 25 grudnia na amerykański samolot lecący z Amsterdamu do Detroit.
W poniedziałek ze względów bezpieczeństwa swą ambasadę w Jemenie zdecydowała się zamknąć Japonia - informuje agencja Kyodo. Wstrzymano przyjmowanie wniosków wizowych i świadczenie innych usług konsularnych.
We wrześniu 2008 roku eksplozje dwóch samochodów-pułapek przed silnie strzeżoną ambasadą USA w Sanie zabiły 16 osób. Do ataków przyznała się wówczas Al-Kaida.
Waszyngton obawia się, że Jemen mógłby się stać dla Al-Kaidy centralną bazą operacji poza Pakistanem i Afganistanem. Obserwatorzy wskazują, że Jemen może załamać się jako państwo w związku z szyicką rebelią na północy, separatystycznym ruchem na południu oraz właśnie z uwagi na wzmożoną działalnością terrorystyczną Al-Kaidy. Według władz w Sanie, w trakcie dwóch grudniowych ataków przeciwko Al-Kaidzie zabitych zostało kilkudziesięciu członków tej siatki terrorystycznej.
Władze brytyjskie poinformowały w niedzielę, że wraz z USA będą wspólnie finansowały policyjny oddział antyterrorystyczny w Jemenie.
W ramach tego samego porozumienia Londyn i Waszyngton zwiększą też swoje wsparcie dla jemeńskiej straży przybrzeżnej, która chroni okręty przed somalijskimi piratami, grasującymi m.in. na wodach Zatoki Adeńskiej pomiędzy Jemenem a Somalią.(PAP)
az/ ro/
5409674 5409635,arch,