Państwowa Komisja Wyborcza będzie wyjaśniać powody opóźnienia w dostawie rezerwowych kart do głosowania w obwodowych komisjach, które przedłużyły urzędowanie - powiedział w niedzielę przed północą wiceszef PKW Jan Kacprzak.
Sytuację, w której komisje nie otrzymały przed zakończeniem głosowania o godz. 20.00 kart pozostających w rezerwie w Okręgowej Komisji Wyborczej w Warszawie i radach dzielnic, Kacprzak określił jako "niespotykaną".
Zapowiedział, że będzie wyjaśniane, co zawiodło - czy wina leży po stronie obwodowych komisji, które za późno zgłosiły zapotrzebowanie, czy też problemy z ich dostawą były po stronie dostarczycieli. Zapewnił, że druk kart, który jest jednym z najdroższych składników budżetu wyborczego, był przewidziany nawet na 80-85-procentową frekwencję, więc rezerwa była spora.
Według informacji przekazanych przez Kacprzaka, obwodowa komisja wyborcza nr 619 na Ursynowie, która przedłużyła głosowanie do godz. 22.55 miała na listach zarejestrowanych 2159 wyborców, a otrzymała 1600 kart do głosowania. Druga komisja na Ursynowie, która wydłużyła prace - nr 582 - miała 1400 kart, a na listach - 1843 wyborców. "Rezerwa dla dzielnicy Ursynów wynosiła 5460 kart" - podkreślił Kacprzak.
Przypomniał, że zgodnie z prawem wydłużenie głosowania to zawsze autonomiczna decyzja obwodowej komisji wyborczej i takie wydłużenie automatycznie, z mocy ustawy, wydłuża ciszę wyborczą.
"Trzeba znaleźć to +wąskie gardło+. Przyjdzie na to czas, gdy komisje zakończą podliczanie głosów" - dodał. Pytany przez PAP, czy może być mowa o jakiejkolwiek odpowiedzialności prawnej za opóźnienia, Kacprzak zaznaczył, że najpierw muszą zostać ustalone okoliczności sprawy - potem będzie można oceniać, czy w ogóle może być mowa o czyjejkolwiek odpowiedzialności prawnej.
Według Kacprzaka, policja zawiadomiła PKW o 152 incydentach w ciągu dwóch dni ciszy wyborczej. Jego zdaniem, to porównywalna liczba z poprzednimi wyborami. Najwięcej, ponad 80 incydentów, było związanych ze zrywaniem lub rozlepianiem plakatów, czy niszczeniem billboardów - ponad 80 przypadków. Był jeden przypadek naruszenia nietykalności cielesnej członka komisji (na Ursynowie), obelżywe napisy na siedzibach komisji i kilka przypadków niedozwolonej agitacji w internecie.
Przedłużenie ciszy wyborczej PKW ogłaszała w niedzielę sześciokrotnie, z powodu przerw w głosowaniu w komisjach m.in. w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu. Dziennikarka włoskiej telewizji Sky Italia Liliana Faccoli, która relacjonuje z Warszawy polskie wybory, opowiadała reporterowi PAP, że we włoskich wyborach do parlamentu i samorządu w 2001 r. głosowanie trwało jeszcze dłużej, bo z powodu różnych nieprawidłowości w komisjach w Neapolu, Rzymie i Mediolanie wyborcy głosowali do 4 nad ranem.
Około godz. 1.00 w nocy PKW planuje podanie pierwszych cząstkowych wyników głosowania - z 10 proc. komisji. Spływają one drogą elektroniczną do centrali. (PAP)
wkt/ ura/ mhr/