Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Kaczmarek:sprawa Widackiego od początku była "cienka"

0
Podziel się:

Były prokurator krajowy Janusz Kaczmarek zeznając we wtorek w procesie
posła Jana Widackiego, oskarżonego m.in. o nakłanianie świadków do fałszywych zeznań, powiedział,
że po analizie pierwszej informacji dotyczącej tej sprawy ocenił ją jako "cienką".

Były prokurator krajowy Janusz Kaczmarek zeznając we wtorek w procesie posła Jana Widackiego, oskarżonego m.in. o nakłanianie świadków do fałszywych zeznań, powiedział, że po analizie pierwszej informacji dotyczącej tej sprawy ocenił ją jako "cienką".

Tak też - jak mówił - określił ją w rozmowie z ówczesnym białostockim prokuratorem apelacyjnym Sławomirem Luksem, gdy informował go, że właśnie ta prokuratura ma poprowadzić śledztwo. "To takie stwierdzenie w nomenklaturze prokuratorskiej. Albo coś rokuje nadzieje albo nie" - podkreślił, dodając, że w tym przypadku jego wątpliwości budził fakt, iż źródłem jest recydywista Sławomir R. (odsiadujący karę 25 lat m.in., za zabójstwo).

Sprawę zapoczątkował list R. z kwietnia 2005 r. do Zbigniewa Wassermanna - ówczesnego wiceszefa sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, która zawiadomiła o nim prokuraturę. Ta zarzuciła Widackiemu, że w 2004 r. nakłaniał R. do składania nieprawdziwych zeznań, korzystnych dla bronionego przez Widackiego szefa "Pruszkowa" Mirosława D., ps. Malizna. Inny zarzut wobec Widackiego to naciski na lobbystę Marka Dochnala z kwietnia 2005 r., by przed komisją ds. PKN Orlen nie oczerniał Kulczyka, którego Widacki był pełnomocnikiem. Trzeci zarzut dotyczy przekazywania grypsów przez Widackiego od jego klienta-zabójcy.

Widacki - profesor prawa i znany adwokat z Krakowa, w latach 90. m.in. wiceszef MSW i ambasador RP na Litwie - nie przyznał się do zarzutów. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Proces 60-letniego Widackiego i pięciorga innych osób ruszył w grudniu 2008 r.

Kaczmarek zeznał we wtorek, że był zaskoczony, gdy po jakimś czasie białostocki prokurator apelacyjny poinformował go, iż prokurator prowadząca sprawę chce stawiać zarzuty, mimo że - jego zdaniem - sprawa nadal jest "słaba". Wtedy Kaczmarek poprosił o materiały dotyczące śledztwa i plan zarzutów.

Powiedział on także, że musiał bronić Luksa, gdyż m.in. w związku z tą sprawą był on dla Jarosława Kaczyńskiego (wówczas jeszcze nie premiera) prokuratorem, który wobec przeciwników PiS jest "opieszały".

Przed sądem zeznawał także Ziobro. Powiedział m.in., że nie ma wiedzy, by w tym śledztwie doszło do jakichś nieprawidłowości czy uchybień. Sąd pytał go, czy był w konflikcie z Widackim, świadek temu zaprzeczył, tłumacząc , że nie chodziło o spór personalny, a polityczny.

Widacki od początku twierdził, że postawione mu zarzuty oparto "na fałszywych zeznaniach osób pozbawionych wolności". Oceniał, że śledztwo prowadzone za rządów PiS miało wykazać, że "istnieje urojony układ polityczno-biznesowo-gangsterski" i było tendencyjne, bo był on w konflikcie zarówno z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, jak też z Wassermannem, ówczesnym koordynatorem służb specjalnych.

Widacki przyznał, że na prośbę R. odwiedził go w areszcie. Usłyszał od niego, że inny gangster miał mu mówić, że "Malizna" nie miał nic wspólnego z zabójstwem "Pershinga". "Do niczego R. nie nakłaniałem. Pytałem tylko czy powtórzy to przed sądem; odparł, że tak" - zeznał Widacki. Według niego, R. inaczej przedstawił to śledczym, bo liczył na przerwę w karze.

Widacki powiedział też, że R. informował, iż "do składania obciążających zeznań był nakłaniany przez funkcjonariuszy państwowych wysokiego szczebla". Media podawały, że R. "był często odwiedzany" w areszcie przez wiceprokuratora generalnego w rządzie PiS Jerzego Engelkinga.

Ziobro zaprzeczył we wtorek tym informacjom. Także Kaczmarek podkreślił, że nie podejrzewa Engelkinga o takie kontakty.(PAP)

pru/ pz/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)