Ponad cztery godziny zeznawał w czwartek przed krakowskim sądem minister koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann w procesie, jaki o pomówienie wytoczył z prywatnego aktu oskarżenia emerytce Wandzie Gąsior.
Sprawa dotyczy nieprawidłowości i nieporozumień przy budowie domu Wassermanna przez zięcia oskarżonej kobiety. Minister poczuł się pomówiony w listach pisanych przez kobietę na temat jego rozliczeń z budowlańcem i sporządził przeciw niej prywatny akt oskarżenia.
"Warto wszystko zrobić, żeby w Polsce wymiar sprawiedliwości funkcjonował na prawdziwych faktach i dowodach, a niegodziwość już miejsca nie miała" - powiedział minister po wyjściu z sali rozpraw dziennikarzom, którzy pytali go o sens tego procesu.
"Nie rozumie się demokracji. Pan Wassermann nie wie, że jest osobą publiczną, nie rozumie, że jest osobą zaufania społecznego i ja mogę mieć do niego jakieś uwagi za takie postępowanie?" - powiedziała z kolei Wanda Gąsior dziennikarzom. (PAP)
hp/ malk/