Po środowych oględzinach domu w Kamienicy Królewskiej (Pomorskie), w którym w wyniku pożaru zginęło troje dzieci, wciąż nie wiadomo, co było źródłem ognia. Biegły do spraw pożarnictwa potwierdził jednak, że pożar rozpoczął się na kanapie i pobrał do badania wycinki mebla.
O wynikach oględzin poinformował PAP szef kartuskiej prokuratury rejonowej, Marek Kopczyński. Dodał, że biegły wykluczył, aby przyczyną pożaru mogła być nieszczelność pieca lub zwarcie elektryczne.
Jak zaznaczył Kopczyński, badania wycinka kanapy, na której - zdaniem biegłego - zaczął się pożar, potrwają około 3-4 tygodni. Badania te mogą pomóc ustalić, co było źródłem ognia.
Prokurator poinformował, że przeprowadzona we wtorek po południu sekcja zwłok dzieci potwierdziła wstępnie, że zmarły one w wyniku zaczadzenia. "Świadczy o tym m.in. obecność sadzy w płucach dzieci" - powiedział Kopczyński. Dodał, że ostateczne wyniki sekcji będą znane najprawdopodobniej za miesiąc.
Do tragicznego pożaru doszło w poniedziałek po południu w Kamienicy Królewskiej w powiecie kartuskim. Według strażaków na parterze budynku, w którym przebywała trójka dzieci (w wieku pół roku, dwa i trzy lata), zapaliła się kanapa.
Z informacji, jakie uzyskali prokuratorzy wynika, że 24-letnia matka zostawiła dzieci same w domu i poszła do zabudowań gospodarczych przygotować drewno na opał. O tym, że z jej domu wydobywa się dym, dowiedziała się od sąsiadki.
Dzieci wyniesiono z budynku, ale - mimo reanimacji - nie udało się ich uratować. Matka w stanie szoku trafiła do szpitala. Jak poinformowała PAP prokuratura, kobieta już go opuściła. (PAP)
aks/ pz/ jra/
