Magdalena Berus, Piotr Głowacki, Julia Kijowska, Marta Nieradkiewicz i Dawid Ogrodnik - to nominowani do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego dla młodych polskich aktorów, którzy "wyróżniają się wybitną indywidualnością". Zwycięzca będzie wyłoniony z tego grona 26 marca.
Doroczna nagroda im. Cybulskiego przyznawana jest za filmowe dokonania z ostatniego sezonu - przypomniano w czwartek w Warszawie na spotkaniu z aktorami, którzy otrzymali nominacje w bieżącej edycji konkursu.
Magdalenę Berus do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego 2013 nominowano za rolę w "Bejbi blues", Piotra Głowackiego za rolę w "Dziewczynie z szafy", Julię Kijowską za rolę w "Miłości", Martę Nieradkiewicz za rolę w "Płynących wieżowcach", a Dawida Ogrodnika za rolę w "Chce się żyć".
Berus zagrała w "Bejbi blues" (reż. Katarzyna Rosłaniec) "wyzwoloną" nastolatkę, która rodzi dziecko - bohaterka jest niewystarczająco dojrzała emocjonalnie do roli matki i jej opieka nad chłopcem kończy się tragicznie.
W "Dziewczynie z szafy" (reż. Bodo Kox), opowieści o ludziach zmagających się z samotnością i poszukujących bliskości, z akcją na ponurym osiedlu wieżowców, Głowacki wcielił się w trzydziestoparolatka opiekującego się upośledzonym umysłowo, umierającym bratem.
Kijowska w "Miłości" (reż. Sławomir Fabicki) gra młodą mężatkę, urzędniczkę w ratuszu, która jest molestowana, a następnie zostaje zgwałcona przez prezydenta miasta - będąc w chwili gwałtu w dziewiątym miesiącu ciąży. Postać Nieradkiewicz w "Płynących wieżowcach" (reż. Tomasz Wasilewski) to dziewczyna, która odkrywa, że jej chłopak jest homoseksualistą. Ogrodnik w "Chce się żyć" (reż. Maciej Pieprzyca) wcielił się w chłopaka cierpiącego na porażenie mózgowe, podejmującego walkę o godność i prawo do normalnego życia.
Na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami aktorzy opowiadali o tym, jak filmy, w których wystąpili, wpłynęły na nich samych oraz czego nauczyli się od granych bohaterów.
Piotr Głowacki podkreślał, że każda z kolejnych postaci, każde spotkanie z kolejnym reżyserem, z kolejną ekipą i kolejnym tematem przynosi mu nowe doświadczenia. "Ja staram się za każdym razem nauczyć czegoś od mojej postaci. Są to m.in. umiejętności technicznie, jeśli mam zagrać piłkarza, muszę trochę pokopać piłkę. Ale też uczę się życiowo".
Głowacki przyznał, że dzięki Jackowi, bohaterowi filmu "Dziewczyna z szafy", nauczył się większej spontaniczności w życiu. "Polega ona na tym, by nie wstydzić się swojej ułomności, tego, że nie zawsze muszę znać odpowiedź, że mogę się mylić, że mogę mówić nieśmieszne dowcipy" - powiedział.
Również Marta Nieradkiewicz mówiła, że każda postać, którą się gra, coś w aktorach zostawia i coś otwiera. "W przypadku Sylwii z +Płynących wieżowców+ to było bardzo ciekawe, ponieważ gdy zaczynałam pracę nad tą rolą, stwierdziłam, że - albo ta bohaterka jest nieprawdziwa, albo głupia. Przecież ja bym tak nie postąpiła".
"Potem, gdy zaczęliśmy nad nią pracować, dyskutować o tej postaci, zmieniłam diametralnie zdanie - na takie, że nigdy nie będę mówić +nigdy+. Zrozumiałam: nigdy nie mów +nigdy+, póki nie poznasz sprawy od środka i nie zobaczysz szerszego aspektu, pozycji, w której dana postać się znajduje. To było chyba najważniejsze, to pozostanie ze mną po tym filmie na zawsze" - opowiadała aktorka.
Dla Magdaleny Berus (ur. 1993) rola w "Bejbi blues" była debiutem na dużym ekranie. Na spotkaniu Berus wspominała, że występując w tym filmie, musiała pokonać trudności związane z brakiem wiary w siebie. Podkreślała, jak ciekawy był dla niej podczas kreowania filmowej postaci "kontakt z własnymi emocjami - na jakiej zasadzie to działa, że można to modulować, że to nie jest kompletna prawda o nas samych, że to są rzeczy, które przychodzą i odchodzą".
Dawid Ogrodnik, przygotowując się do gry w "Chce się żyć", brał udział w spotkaniach z ludźmi cierpiącymi na porażenie mózgowe. Mówiąc o niepełnosprawnych, wspominał, że "miał lęk przed wchodzeniem w ten świat", że czuł pewien dystans wobec takich osób. Zaznaczył, że dzięki pracy nad filmem mógł jednak "przyjrzeć się swoim lękom" i teraz ma "inną perspektywę".
Nazwisko laureata Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego 2013 będzie ogłoszone 26 marca podczas gali w warszawskim kinie Iluzjon.
Nagrodę im. Cybulskiego wręczono po raz pierwszy w 1969 r., pierwszym laureatem był Daniel Olbrychski. Od 1969 do 1995 r. nagrodę przyznawało pismo "Ekran", w 2005 r., po 10 latach przerwy, przyznawanie jej przejęła Fundacja Kino. Fundacja powołała Kapitułę Nagrody, która zatwierdza nominacje. W tegorocznej Kapitule zasiadają m.in.: Andrzej Wajda, Jan Englert, Krystyna Janda, Krzysztof Zanussi oraz dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz.
Przy wyborze nominowanych jednym z kluczowych kryteriów jest wiek aktora - nominacje otrzymują osoby, które w roku kalendarzowym, w którym przyznane są nominacje, ukończyły nie więcej niż 35 lat. Laureata spośród nominowanych wyłania specjalnie powoływane jury, złożone z osobistości świata kultury. Laureat otrzymuje statuetkę oraz nagrodę pieniężną.(PAP)
jp/ ls/