Kolumbijczyk Elmer Galindo, 39-letni emerytowany wojskowy, jest tak wielkim miłośnikiem Elvisa Presleya, że postanowił uczcić 75. rocznicę jego urodzin zmianą własnego imienia na to, które nosił jego idol.
Mężczyzna, który w piątek podjął kroki prawne, by nazywać się Elvis Presley Galindo, ma w szafie około 20 ubrań identycznych z tymi, które nosił Elvis na koncertach i w filmach.
"Postanowiłem złożyć mu hołd" - powiedział Galindo w dzienniku "El Tiempo". Gazeta podkreśla, że były wojskowy "wszystkie swoje wysiłki skoncentrował na tym, by upodobnić się do zmarłego piosenkarza".
Jako kapral Galindo miał kłopoty z powodu zapuszczania baczków i włosów, ale po odejściu z wojska nic już nie może mu przeszkodzić w upodabnianiu się do wielkiego Elvisa. Twierdzi nawet, że odkrył "tajny przepis" umożliwiający nadanie jego włosom takiego samego blasku.
"Oddałbym wszystko, żeby żył" - zapewnia fan Elvisa.(PAP)
mw/ kar/
5437878