Ścigany listami gończymi za wojenne zbrodnie kongijski watażka Bosco "Terminator" Ntaganda, który w poniedziałek sam zgłosił się do ambasady USA w Rwandzie z prośbą o dostarczenie go do Hagi, został w piątek przewieziony do aresztu Międzynarodowego Trybunału Karnego.
To koniec wojennej odysei 40-letniego "Terminatora", który przed długie lata uchodził za symbol bezkarności afrykańskich watażków, wywołujących grabieżcze wojny i dokonujących na nich wszelkich możliwych zbrodni z ludożerstwem włącznie.
Kariera "Terminatora" zaczęła się w latach 80., gdy jako kilkunastolatek przystał do partyzantki rwandyjskich Tutsich, którzy po pogromach w swoim kraju skryli się w sąsiedniej Ugandzie, gdzie utworzyli partyzantkę, dowodzoną przez obecnego prezydenta Paula Kagame. "Terminator", Tutsi, urodzony w Rwandzie, ale którego życie upłynęło w Demokratycznej Republice Konga, przystał do Kagamego, który w 1994 r. na czele partyzantów zdobył Kigali, gromiąc armię i bojówki Hutu, zajętych ludobójczymi pogromami Tutsich.
Od połowy lat 90. "Terminator" walczył już w Kongu. Kagame i jego Tutsi przejęli władzę w Rwandzie, ale ich panowaniu zagrażali Hutu, którzy przed zemstą schronili się tuż za miedzą, w Kongu, noszącym wówczas nazwę Zair i rządzonym przez Mobutu Sese Seko. Kagame uznał, że najlepszą gwarancją bezpieczeństwa Rwandy, Tutsich i jego rządów będzie przekształcenie położonych tuż za granicą kongijskich prowincji Kiwu Północne i Kiwu Południowe w strefę buforową.
W 1996 r. za zachętą Rwandy kongijscy Tutsi wywołali powstanie przeciwko Mobutu i przy wsparciu rwandyjskiego wojska w 1997 r. obalili Mobutu. Nowym prezydentem w Kinszasie został przywódca powstania Laurent-Desire Kabila. Ntaganda walczył w rebelii Kabili i pacyfikował leżące w Kongu obozy uchodźców Hutu.
W 1998 r., gdy Kabila spróbował uwolnić się spod rwandyjskiej kurateli, przy wsparciu Kigali na wschodzie Konga wybuchła nowa rebelia miejscowych Tutsi. Trwała ona 5 lat, zginęło w niej prawie 5 mln ludzi, wzięło w niej udział pół tuzina innych państw, co zyskało jej nazwę największej wojny współczesnej Afryki.
Tym razem, wraz z innymi kongijskimi Tutsi, "Terminator" walczył przeciwko Kabili, a ostatnie lata wojny spędził w krainie Ituri, gdzie walcząc w oddziałach miejscowego ludu Hema, dokonywał pogromów wrogich Lendu.
Po wojnie w 2006 r. został oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny o wojenne zbrodnie w Ituri. Jego towarzysz broni Thomas Lubanga został w zeszłym roku jako pierwszy w historii skazany przez Międzynarodowy Trybunał Karny na 14 lat więzienia (czeka na rozpatrzenie apelacji od wyroku).
"Terminator" zaś, choć także ścigany listami gończymi, w ramach prowadzonej przez prezydenta Josepha Kabilę (syna zamordowanego w 2001 r. Kabili-seniora) polityki pojednania narodowego został włączony do rządowego wojska i awansowany na oficera.
Rwanda, usiłując przekształcić kongijskie Kiwu w strefę buforową i surowcowe zagłębie, wywoływała w nich kolejne rebelie, by wymusić na Kinszasie coraz większe ustępstwa i faktyczną autonomię kongijskiego wschodu. W 2008 r. "Terminator" zdezerterował z wojska i przystał do rebelii kongijskich Tutsi, dowodzonych przez Laurenta Nkundę. W 2009 r. Rwanda wymusiła na Kinszasie nowe ustępstwa, poświęciła Nkundę, a pokój z Kabilą podpisał "Terminator", zastępca Nkundy, który uciekł do Rwandy, gdzie do dziś przebywa w areszcie domowym.
W zeszłym roku, gdy Kabila zaczął uginać się przed żądaniami Zachodu, by wydał "Terminatora" do Hagi, ten zdezerterował z wojska i wzniecił nową rebelię, znów wspieraną wojskowo przez Rwandę. Kiedy w lutym Kigali i Kinszasa zawarły nowy pokój na rwandyjskich warunkach, "Terminator" został poświęcony jak kiedyś Nkunda. Wśród powstańców doszło do rozłamu, a frakcja Ntagandy została rozbita. Sam "Terminator" salwował się ucieczką do Rwandy. Jeden z przywódców partyzantów Stanislas Baleke powiedział agencji AP, że Ntaganda liczył na pomoc swoich rwandyjskich protektorów. Ci jednak oznajmili mu, że nie mogą gwarantować mu bezpieczeństwa, i poradzili, by sam zgłosił się do ambasady Stanów Zjednoczonych, które nie będąc sygnatariuszem umowy założycielskiej Międzynarodowego Trybunału Karnego, nie mają obowiązku wydawać mu ludzi ściganych listami gończymi.
Uświadomiwszy sobie, że Rwanda poświęciła go w wielkiej grze, a po raz pierwszy potępiana za wzniecanie kongijskich rebelii nie będzie chronić jak Nkundy, "Terminator" wybrał więzienie w Hadze. Przyszło mu to tym łatwiej, że alternatywą była śmierć.
Do ostatniej chwili amerykańscy dyplomaci obawiali się, że nawet wbrew jego woli Rwanda nie pozwoli wywieźć "Terminatora" do Hagi, gdzie grozi mu dożywocie. Jego proces i składane zeznania mogą ujawnić sekrety dokonywanych od kilkunastu lat zbrojnych inwazji na Kongo i grabieży kongijskich surowców.
Wojciech Jagielski (PAP)
wjg/ mc/