Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Kontrofensywa Armii Czerwonej w 1920 r.

0
Podziel się:

14 maja 1920 r., zaledwie tydzień po wkroczeniu wojsk polskich do Kijowa,
Armia Czerwona pod dowództwem Michaiła Tuchaczewskiego rozpoczęła ofensywę na Białorusi. W jej
wyniku oddziały polskie zmuszone zostały do odwrotu.

14 maja 1920 r., zaledwie tydzień po wkroczeniu wojsk polskich do Kijowa, Armia Czerwona pod dowództwem Michaiła Tuchaczewskiego rozpoczęła ofensywę na Białorusi. W jej wyniku oddziały polskie zmuszone zostały do odwrotu.

Pomimo wysiłków podejmowanych w celu stworzenia linii obrony i zahamowania sowieckiego marszu na zachód, front coraz bardziej zbliżał się do Warszawy. 11 sierpnia Armia Czerwona dotarła nad Wisłę.

Po zajęciu Kijowa przez oddziały Wojska Polskiego 7 maja 1920 r. w Polsce zapanował entuzjazm. Sytuacja polityczno-militarna niepokoiła jednak marszałka Józefa Piłsudskiego.˙Armie bolszewickie, choć poważnie ucierpiały, nie zostały rozbite i szybko mogły odzyskać zdolność bojową. Tymczasem ponad połowa Wojska Polskiego zaangażowana była w utrzymanie ogromnego obszaru zajętego w wyniku ofensywy. Okazało się bowiem, że Semen Petlura nie cieszy się dużym poparciem na terenach zajętych w drodze do Kijowa. Pomimo tego był on jedyną szansą na sukces.

Jeżeli w Kijowie udałoby mu się powołać rząd, który uzyskałby wystarczające poparcie, mógł stworzyć armię zdolną do obrony Ukrainy. Ludność Ukrainy była jednak zmęczona długoletnią wojną i ciągłymi zmianami władzy, nie wierzyła, że Petlura powrócił na stałe. Sam ataman popełnił też ogromny błąd nie obiecując rozdania ziemi ukraińskim chłopom, nie widzieli więc oni powodu, żeby poprzeć nową władzę.

Rozpoczęcie ofensywy przez Piłsudskiego wywołało negatywne reakcje na Zachodzie. W oczach opinii publicznej i polityków, to Polacy byli agresorami. Rewolucja bolszewicka cieszyła się dużym poparciem wśród zachodnioeuropejskich robotników, dlatego na wieść o wojnie polsko-sowieckiej w wielu miastach, szczególnie zaś w angielskich i niemieckich portach, wybuchły strajki, które utrudniały dostarczanie zaopatrzenia dla polskiej armii.

Sytuacja militarna i polityczna stawała się dla Polski bardzo niekorzystna. Przegrupowaniem bolszewickich jednostek kierował dwudziestosiedmioletni Michaił Tuchaczewski, były carski oficer o dużym talencie i jeszcze większej ambicji. "Wszystko mi jedno, czy zdobędę Konstantynopol pod czerwonym sztandarem czy pod prawosławnym krzyżem" - twierdził. Był bardzo zadowolony, że będzie dowodził w pierwszej międzynarodowej wojnie. Chciał poczekać dłużej na uzupełnienia, jednak S. Kamieniew, głównodowodzący Armii Czerwonej, wydał rozkaz natychmiastowego ataku.

Armia Czerwona posiadała przewagę, liczyła ponad 150 tys. żołnierzy, ciągle przybywały nowe oddziały, w tym legendarna już 1. Konna Armia Siemiona Budionnego. Wojska polskie liczyły około 95 tys. żołnierzy. Większość z nich obsadzała jednak terytoria zajęte w czasie ostatniej ofensywy. Budowa ukraińskiej armii przez Petlurę przebiegała natomiast bardzo powoli i napotykała wiele trudności.

Tuchaczewski rozpoczął ofensywę 14 maja. Planował odrzucenie 1. Armii polskiej na tyły 4., aby obie zepchnąć w bagna Prypeci i tam zniszczyć. Ofensywa zaskoczyła Polaków. 1. Armia polska musiała wycofać się do Mołodeczna. Plany Tuchaczewskiego pokrzyżował gen. Stanisław Szeptycki, dowódca polskiego Frontu Północnego. Zmobilizował 1. Armię do obrony i przy wsparciu sił dowodzonych przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego odrzucił XV Armię nieprzyjaciela.

Na kontynuowanie natarcia nie pozwolił jednak marszałek Piłsudski, który chciał część sił z Frontu Północnego przerzucić na Ukrainę, żeby tam ustabilizować sytuację, która stawała się coraz trudniejsza. Plan zniszczenia 3. Armii polskiej, zajmującej Kijów, dowodzonej przez gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, ułożyli osobiście Jegorow i Kamieniew. Oddziały Armii Czerwonej miały zaatakować polski przyczółek na wschodnim brzegu Dniepru, a inne odziały miały oskrzydlić ją z obu stron. Budionny w tym samym czasie miał przełamać polski front bardziej na południe, przedostać się na tyły i ostatecznie rozbić 3 Armię. Po tym wraz z XII i XIV Armią miał skierować swoje uderzenie na Równe i Lublin.

Atak swój 1. Konarmia rozpoczęła 26 maja na styku 3. Armii gen. Rydza-Śmigłego i 6. Armii gen. Antoniego Lisowskiego. Zaatakowaną 7. Dywizję zmusiła do ucieczki, otwierając tym samym lukę w polskim froncie, w którą miał wedrzeć się Budionny. Na drodze stanęła mu jednak 1. Dywizja Kawalerii gen. Aleksandra Karnickiego, byłego dowódcy Budionnego z I wojny światowej.

Do walk doszło 29 maja pod Wołodarką. Na przeciw 18 tys. bolszewików stało niespełna 3 tys. polskich kawalerzystów. "Kto nie przeżywał emocji kawaleryjskiego spotkania, ten nie jest w stanie wyczuć uniesienia i zapamiętania, jakie odczuwa szarżujący jeździec. Nerwy grają w najwyższym napięciu, uczucie strachu mija, a koń niesie pełnym galopem (...)." - wspominał walkę uczestnik bitwy Jan Fudakowski.

Budionny został zmuszony do odwrotu. Do 2 czerwca bezskutecznie podejmował dalsze próby przerwania frontu. W tym samym czasie XII Armia Mieżeninowa próbowała rozbić wojska polskie skupione wokół Kijowa. Walki Armii Czerwonej z oddziałami gen. Rydza-Śmigłego w okolicach Kijowa trwały do 15 czerwca. Co prawda 5 czerwca Budionnemu udało się przerwać polską linię obrony pod Samhorodokiem, ale bolszewicy nie zdołali ostatecznie rozbić wojsk polskich.

W ciągu tych dziesięciu dni również Polacy nie wykorzystali szans na zadanie przeciwnikowi poważnych strat, min. rozbicia Konarmii, która na tyłach wojsk polskich faktycznie znalazła się w pułapce. 10 czerwca gen. Rydz-Śmigły opuścił Kijów, nie dopuszczając do zamknięcia w okrążeniu swojej 3. Armii. Bolszewicy zadali jednak polskim siłom duże straty w ludziach, koniach i sprzęcie.

Najgroźniejsze było pojawienie się paniki, która zaczęła wkradać się w polskie szeregi. Żołnierze polscy zobaczyli okrucieństwo czerwonoarmistów, na własnej skórze przekonali się o prawdziwości czarnej legendy konnicy Budionnego. Cofając się przez tereny, na których prowadziła swoje działania operacyjne, zobaczyli zgliszcza i trupy.

Gen. Rydz-Śmigły, który przejął dowództwo nad Frontem Południowo-Wschodnim, powstrzymał wkradająca się panikę i sformował front mniej więcej w tym miejscu, z którego wyruszyła polska ofensywa. Jednak 26 czerwca Konarmia Budionnego ponownie go przerwała zmuszając Polaków do odwrotu za rzekę Horyń. Piłsudski tracił inicjatywę. Zdając sobie sprawę z psychologicznego znaczenia konnicy Budionnego postanowił ją zniszczyć. Polecił sformować korpus kawalerii pod dowództwem gen. Kazimierza Raszewskiego, ale wskutek chaosu i sporów kompetencyjnych dowódców oddziały skoncentrowano zbyt późno i kiedy przypuściły atak na Równe, w którym stacjonował dowódca 1. Konarmii, gen. Raszewski otrzymał rozkaz wycofania się za Styr.

Była to konieczność, ponieważ do wielkiej ofensywy na północy przystąpił Tuchaczewski. Tuchaczewski wzmocniony uzupełnieniami na początku lipca miał 120 tys. żołnierzy, co dawało mu niemaldwukrotną przewagę nad polskim dowódcą północnego odcinka frontu gen. Szeptyckim, który posiadał 60-80 tys. żołnierzy. Sześciusetkilometrowa polska linia obrony była bardzo płytka, dawało to dowódcy sowieckiemu możliwość wybrania dowolnego miejsca, w którym zostanie ona przerwana. Głównym celem było rozbicie 1. Armii, przeciw której skoncentrowano niemal 100 tys. żołnierzy Armii Czerwonej.

Dzień przed atakiem żołnierzom Frontu Zachodniego przeczytano odezwę: "Żołnierze Armii Czerwonej! Nadszedł dzień sądu. We krwi pokonanej polskiej armii utopimy przestępczy rząd Piłsudskiego. Zwróćcie swe oczy na Zachód (...). Na drodze do Światowej Pożogi leży trup Białej Polski. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym całej ludzkości. (...)".

Atak rozpoczął się 4 lipca 1920 r. IV Armia skoncentrowana między Połockiem i granicą łotewską, XV Armia stacjonująca pod Połockiem i III Armia rozmieszczona na północ od Borysewa uderzyły na 1. Armię i ruszyły w kierunku Wilna. XVI Armia przekroczyła na Białorusi Berezynę i uderzyła na Mińsk, a Grupa Mozyrska zaatakowała w kierunku Słucka. Polacy zaskoczyli Tuchaczewskiego zaciętością swojej obrony, ale gen. Szeptycki wiedział, że nie da się utrzymać frontu i zarządził odwrót. Próbował zorganizować 12 lipca obronę na linii okopów niemieckich z I wojny światowej, ale Korpus Konny Gaj-Chana obszedł siły polskie i zajął Wilno.

Kilka dni później oddziały Tuchaczewskiego dopadły pod Lidą 1. Armię i zadały jej poważne straty. Zmusiło to gen. Szeptyckiego do przesunięcia frontu na linię rzek Niemen-Szczara. Gen. Szeptycki próbował odbić Grodno, ale w walkach trwających do 24 lipca Korpus Gaj-Chana ostatecznie zajął przechodzące wcześniej z rąk do rąk miasto.

W tym samym czasie bolszewickie oddziały Siergiejewa i Korka przekroczyły w kilku miejscach Niemen, co zmusiło siły polskie do odwrotu i budowania obrony na linii rzek Bugu i Narwi.

W tej sytuacji rząd Władysława Grabskiego zwrócił się o pomoc do państw Ententy, które postanowiły interweniować. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lord Curzon wysłał do Moskwy telegram, w którym proponował zawieszanie broni na zaproponowanej przez niego granicy. 10 lipca 1920 r. w Spa rząd Polski podpisał układ z państwami Ententy o rozpoczęciu rokowań pokojowych z Rosją bolszewicką, wojska polskie miały się cofnąć za linię Curzona, biegnącą wzdłuż Bugu. Lenin odrzucił jednak tę propozycję, dopatrując się w niej fortelu i licząc na szybkie zwycięstwo Armii Czerwonej, które umożliwi przeniesienie rewolucji i władzy sowieckiej na Zachód.

12 lipca, w dniu upadku Wilna, w społeczeństwie polskim zaczęła szerzyć się panika. W tych dramatycznych okolicznościach 24 lipca 1920 r. pod przewodnictwem Wincentego Witosa utworzono Rząd Obrony Narodowej, w którym przeciwnicy Naczelnika atakowali jego strategię, ale jednocześnie mobilizowali społeczeństwo do walki, starając się opanować panikę. Próbując przeciwdziałać bolszewickiej propagandzie, która mogła paść na podatny grunt robotników i bezrolnych chłopów, Sejm 15 lipca 1920 r. przyjął ustawę o reformie rolnej zapowiadając w niej podział ziemi między bezrolnych, pochodzącej z majątków ziemiaństwa.

Do Polski przybyła w tym czasie wysłana przez Ententę misja wojskowa. Na jej czele stał gen. Maxime Weygand, któremu marzyło się objęcie dowództwa nad polską armią (ostatecznie zadowolił się funkcją zastępcy szefa sztabu marszałka Piłsudskiego).

Bolszewicy nadal odnosili sukcesy na tym odcinku frontu, gdzie operowała Konarmia Budionnego, jednak ich zwycięstwa nie były już tak spektakularne. Dywizje Budionnego dostały się nawet w kocioł podczas bitwy o Brody i cudem uniknęły rozbicia.

Przygotowywany decydujący atak polskiej kawalerii nie został przeprowadzony, gdyż do oddziałów polskich dotarł rozkaz marszałka Piłsudskiego o natychmiastowym wycofaniu się na północ z powodu upadku bronionego przez gen. Władysława Sikorskiego Brześcia. Sytuacja na tym odcinku frontu stawała się tragiczna. 25 lipca Konarmia zajęła Brody i przedostała się na przedpola Lwowa. 1 Sierpnia XVI Armia Sołłoguba przypuściła atak na Brześć i sforsowała Bug.

Upadek Brześcia pogłębił panikę i przyspieszył demoralizację polskich żołnierzy. Długi odwrót, bezustanne potyczki z żołnierzami Armii Czerwonej gasiły ducha walki i wiarę w zwycięstwo. "Ten nieustany ruch większej ilości nieprzyjaciela, przerywany od czasu do czasu jakby skokami, ruch trwający całe tygodnie, sprawia wrażenie czegoś nieodpartego, nasuwającego się, jak jakaś potworna chmura. Jest w tym coś beznadziejnego, łamiącego wewnętrzne wartości człowieka i tłumu" - notował Józef Piłsudski.

Odwrót 1. Armii nękanej przez kawalerię Gaj-Chana zamienił się w ucieczkę, a schorowany i zniechęcony gen. Szeptycki zastąpiony został przez twórcę "Błękitnej Armii" gen. Józefa Hallera.

Panika rozszerzała się na społeczeństwo polskie. Entuzjazm zapanował natomiast wśród przywódców bolszewickiej Rosji. 30 lipca 1920 r. Lenin powołał Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, w skład którego weszli: Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Próchniak i Józef Unszlich. Tymczasem sytuacja Armii Czerwonej komplikowała się. Linie zaopatrzenia były wydłużone, żołnierze sowieccy po przebyciu kilkuset kilometrów w tak krótkim czasie często byli głodni i zmęczeni.

Propaganda komunistyczna na terenach zajmowanych przez wojska sowieckie nie przynosiła oczekiwanych efektów. Nie można było liczyć na dobrowolne uzupełnianie zaopatrzenia przez ludność, ani na liczne zaciągi nowych rekrutów. Bolszewicy musieli robić to siłą, siejąc przy tym strach i terror. O kondycji czerwonoarmistów tak pisał dowódca 27. Omskiej Dywizji Strzelców Witow Punta: "Nasi żołnierze przejawiali oznaki wielkiego zmęczenia, a stan naszych armii, szczególnie ich zaplecza, bardzo mnie niepokoił".

Po bitwie o Brody Konarmia Budionnego była tak wyczerpana, że dowódca nakazał wycofać się jej na zaplecze, nie prosząc o zgodę swoich zwierzchników. O stanie Armii Czerwonej wiedział marszałek Piłsudski, ponieważ polski wywiad złamał szyfry radiowe, jakim posługiwały się wojska Tuchaczewskiego.

Dowódca Frontu Północno-Zachodniego po przekroczeniu Bugu nie mógł przerwać marszu, musiał wykorzystać nadarzającą się sytuację. Wiedział jednak, że bez posiłków odsłania swoje lewe skrzydło. Dlatego, zażądał podporządkowania mu sił Frontu Południowo-Zachodniego. Jednak i Jegorow, i Stalin nie mieli ochoty na podporządkowanie się Tuchaczewskiemu. Oni również pragnęli sławy, zlekceważyli rozkazy Kamieniewa i postanowili zdobyć Lwów.

1 sierpnia 1920 r. wojska Tuchaczewskiego przełamały ostatnią linię obronną przed stolicą Polski. Posuwały się jednak coraz wolniej. Zacięty opór bolszewikom stawiały w rejonie Łomży i Ostrołęki siły dowodzone przez gen. Żeligowskiego, również gen. Sikorski odrzucił na kilka dni XVI Armię za Bug. Te dwie akcje zaczepne wojsk polskich dały im możliwość oddechu, wstrzymały szybki pochód Armii Czerwonej na tydzień i stworzyły szanse na ustabilizowanie frontu

Czas ten został wykorzystany również na mobilizację społeczeństwa przed ostatecznym rozstrzygnięciem. Marszałek Piłsudski, pomimo porażek na Ukrainie, nadal był niekwestionowanym przywódcą. W kampanii antybolszewickiej wsparł go Kościół katolicki. Na rozkaz Naczelnika Państwa od kilku miesięcy w kraju gromadzone były zapasy broni i żywności i mimo strajku niemieckich dokerów, którzy zblokowali najdogodniejszą drogę przez Gdańsk, udało się zgromadzić spore rezerwy.

W lipcu marszałek Piłsudski wystosował apel do ochotników, w wyniku którego w ciągu sześciu tygodni do wojska wstąpiło ponad 160 tys. osób. Było to poważne wzmocnienie dla zmęczonych oddziałów Wojska Polskiego.

Przed ostatecznym rozstrzygnięciem front ustabilizował się na linii: IV i XV Armia Armii Czerwonej zajmowały obszar od granicy z Prusami Wschodnimi przez Ostrołękę, Ostrów i Małkinię. Na przeciw nich stała 1. Armia Wojska Polskiego. III Armia sowiecka znajdowała się między Małkinią a Siemiatyczami, tu drogę zagradzała jej polska 4. Armia. Naprzeciw bolszewickiej Grupy Mozyrskiej stacjonującej na południe od Brześcia Litewskiego stała Grupa Poleska. W okolicach Kowla i Włodzimierza stacjonowała XII Armia i Armia Konna Budionnego. Po stronie polskiej linię południową frontu obsadziła 3. Armia.

Piłsudski opracował plan, który przedstawił 6 sierpnia. Zakładał on oderwanie się wojsk polskich od linii nieprzyjaciela i przyjęcie głównej bitwy na przedpolach Warszawy. Posiadając informacje zdobyte przez polski wywiad, Naczelnik Państwa wiedział, że Tuchaczewski zamierza wzorować się na manewrze przeprowadzonym podczas powstania listopadowego przez gen. Paskiewicza, polegającym na związaniu sił polskich na przedpolu Warszawy i sforsowaniu Wisły na północ od niej. Stwarzało to okazję do przeprowadzenia kontrataku na lewe skrzydło bolszewickiego Frontu Północno-Zachodniego, które stawało się tzw. miękkim podbrzuszem.

Wojsko Polskie uległo całkowitemu przegrupowaniu. Front Północny, od granicy z Prusami Wschodnimi aż do Puław dowodzony przez gen. Józefa Hallera, miał bronić Warszawy i związać większość sił Tuchaczewskiego. Front Środkowy dowodzony przez gen. Rydza-Śmigłego, nad którym pieczę trzymał sam Piłsudski, rozciągał się od Puław wzdłuż rzeki Wieprz i sięgał do Sokala. Stąd miał nastąpić główny kontratak, który miał przedrzeć się na tyły wojsk bolszewickich. Na czele Frontu Południowego stał gen. Iwaszkiewicz. Jego zadaniem była obrona Lwowa i związanie Konarmii Budionnego.

Był to skomplikowany plan, ponieważ wymagał sprawnego przegrupowania jednostek. 4. Armia, która miała być główną siłą uderzeniową, musiała przegrupować się na linię Wieprza. 1. i 3. Dywizję Legionów, wchodzące w skład 3. Armii, Piłsudski musiał wycofać niepostrzeżenie z południa frontu i przesunąć bardziej na północ. Podobnie niezauważenie musiała się oderwać od przeciwnika 18. Dywizja gen. Krajewskiego, która z południa podjęła marsz na północ, ażeby wzmocnić Front Północny.

Plan zyskał poparcie gen. Weyganda, który w tym celu zadepeszował do francuskiego marszałka Focha. 11 sierpnia wojska bolszewickie dotarły do Wisły. Atmosfera w Warszawie była coraz bardziej nerwowa. Jednak morale i determinacja w wojsku polskim rosły, żołnierze rozumieli, że walczą o przetrwanie niepodległej Polski.

Piłsudski zdając sobie sprawę, że jego pomysł jest bardzo ryzykowny, napisał rezygnację z funkcji głównodowodzącego armią i Naczelnika Państwa, na wypadek, gdyby bitwa zakończyła się klęską wojsk polskich. Następnie udał się do Puław, gdzie zorganizował swój sztab.

8 sierpnia Tuchaczewski wydał rozkaz zajęcia Warszawy, główne uderzenie miało nastąpić na polskie siły stacjonujące przed Modlinem. Gaj-Chan miał przeciąć linie kolejową Warszawa-Gdańsk. IV Armia dowodzona teraz przez Dmitrija Szuwajewa miała ruszyć za kawalerią Gaj-Chana i przekroczyć Wisłę na północ od Warszawy. XV Armia Korka i II Armia Łazarewicza miały nacierać na Modlin, Płock, Toruń i Włocławek. Tylko XVI Armia Sołłoguba miała zaatakować Warszawę. Grupa Mozyrska miała zabezpieczać flanki XVI Armii.

Powodzenie tego planu w dużej mierze zależało od tego, czy Stalin posłucha rozkazów głównodowodzącego Armii Czerwonej Kamieniewa i odda pod komendę Tuchaczewskiego trzy Armie z Frontu Południowo-Zachodniego.

Stalin rozkazu nie wykonał. Dalej kontynuował natarcie na Lwów. "Kilka dni po wydaniu swoich dyspozycji Tuchaczewski otrzymał kopię rozkazu Piłsudskiego znalezioną przy zwłokach poległego polskiego oficera. Uznał ten dokument za mistyfikację i zignorował go" - pisał w książce o wojnie polsko-bolszewickiej Adam Zamoyski.

12 sierpnia 1920 r. dwie armie bolszewickie ruszyły do ataku.(PAP)

msj/ hes/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)