Wezwanie prezydenta Baracka Obamy podczas szczytu Unia Europejska - Stany Zjednoczone w Pradze, aby Unia przyjęła do swojego grona Turcję było błędem - ocenił politolog Grzegorz Kostrzewa - Zorbas.
Prezydent Obama zaapelował w niedzielę w Pradze o przyjęcie Turcji do UE. Podkreślił, że byłby to "ważny sygnał" dla świata muzułmańskiego, który dałby szansę na "zakotwiczenie" Turcji w Europie.
Jak mówił Kostrzewa-Zorbas, to stała linia polityki amerykańskiej, forsowana również przez dwóch poprzednich prezydentów.
"To forma nagradzania Turcji za - na ogół -lojalność wobec Stanów Zjednoczonych, na ogół sprzyjanie amerykańskim interesom wojskowym i politycznym, nagroda dokonywana kosztem Europy, bardzo wygodna dla Amerykanów" - powiedział PAP politolog.
"Amerykanie odwdzięczają się Turcji członkostwem w Unii Europejskiej. Brzmi to dziwnie i takim jest. Zwalnia Stany Zjednoczone od odwdzięczania się Turcji kosztem własnym, np. od zwiększania pomocy gospodarczej czy dostarczania uzbrojenia i sprzętu wojskowego, informacji wywiadowczych czy innych atrakcji, których Turcja pragnie" - mówił Kostrzewa-Zorbas.
Przypomniał, że przyjęciu Turcji do UE sprzeciwiają się niektóre kraje członkowskie.
"Na pewno Stany Zjednoczone ani nie namówią, ani nie wymuszą na Unii Europejskiej przyjęcia Turcji. To nie będzie w żadnym stopniu będzie zależało od Amerykanów. Uczynienie z tego jednego z głównych punktów przesłania Obamy do Unii na pierwszym spotkaniu jest dużym amerykańskim błędem. Świadczy o niedocenianiu, wręcz niezrozumieniu Unii, wyrastającej powoli na supermocarstwo, Unii, która jest politycznie samodzielna" - uważa Kostrzewa-Zorbas.
W jego ocenie, administracja Obamy musi jeszcze "odrobić europejską lekcję", albowiem wielu demokratów wychowało się jeszcze w epoce zimnej wojny, kiedy Unia Europejska była dla nich fikcją.
Jak mówił, również Unia Europejska musi popracować nad wzmocnieniem swojej pozycji politycznej.
"Potrzebne są stanowcze inicjatywy wobec Stanów Zjednoczonych, stanowcze, ale nie wrogie" - ocenił politolog. Przyznał jednak, że wymaga to sporego wysiłku. "Stanom Zjednoczonym nie jest wygodne istnienie jakiegokolwiek równorzędnego aktora w świecie. Chcą dominować, każdy chce" - zaznaczył.
Jak mówił, UE mogłaby ponownie wystąpić do nowej amerykańskiej administracji w sprawie zniesienia wiz dla wszystkich swoich obywateli.
"Jeśli się nie porozumiemy, to może należy wprowadzić wizy dla obywateli amerykańskich. Wtedy Amerykanie zrozumieliby może, że mają do czynienia z jednym podmiotem, z supermocarstwem europejskim" - powiedział Kostrzewa - Zorbas.
Oceniając deklarację prezydenta Obamy w sprawie tarczy antyrakietowej ocenił, że nie padło w tej kwestii nic nowego.
"To oczywiście gra na czas, a jednocześnie wzmocnienie instrumentalnego traktowania Polski i Czech jako kawałków lądu, na których można zainstalować radar czy wyrzutnie. Ani nie chodzi tu o bezpieczeństwo Polski, ani o stosunki między Stanami Zjednoczonymi, a Polską czy Czechami" - powiedział politolog.
Obama powiedział w Pradze m.in., że "jeśli Iran będzie podążał ścieżką rozwoju swego programu jądrowego, musimy mieć program, który będzie na to odpowiadał i wtedy zagrożenie dla Europy zostanie zminimalizowane". W tym kontekście wymienił Czechy i Polskę jako kraje, które zaoferowały pomoc USA w rozwijaniu systemu obrony przeciwrakietowej. (PAP)
lun/ mok/