Podważeniem wiarygodności biznesowej uzasadniał w środę przed sądem przedsiębiorca Ryszard Krauze wytoczenie procesu o ochronę dóbr osobistych TVP i Anicie Gargas.
Krauze pozwał telewizję i redagującą program "Misja specjalna" Anitę Gargas za sugestie powiązań ze światem przestępczym w latach 80., z politykami i byłymi ludźmi służb specjalnych oraz roli, jaką miałby odegrać w przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Krauze żąda przeprosin i miliona złotych na Caritas.
Pytany, jakie dobra osobiste naruszył wyemitowany program, Krauze powiedział, że - pomijając dyskomfort - ucierpiała jego biznesowa wiarygodność, a wątpliwości u kontrahentów doprowadziły do zerwania rozmów, jakie prowadził m.in. z dużymi bankami i w Rosji.
Zeznał, że nie znał (nieżyjącego już) gangstera Nikodema Skotarczaka "Nikosia". Dodał, że z perspektywy czasu może kojarzyć z "Nikosiem" przesłuchanie, na jakie został wezwany przez milicję w latach 80., jednak wtedy nie podano mu żadnej przyczyny ani nie przedstawiono zarzutów. Przedsiębiorca powiedział, że w chwili nadania spornego materiału przebywał za granicą i nikt z TVP nie kontaktował się z nim przed emisją.
Gargas zapewniła, że dziennikarze "Misji specjalnej" próbowali się skontaktować z Krauzem, pojechali za nim do Szwajcarii, jednak przedsiębiorca nie chciał z nimi rozmawiać. Dodała, że redakcja zamieściła w programie stanowisko przekazane przez rzecznika należącej do Krauzego firmy Prokom.
Sąd, który wiosną wystąpił do IPN o akta dotyczące Krauzego i Skotarczaka, postanowił w środę zwrócić się do Instytutu z pytaniem o powód, dla którego dokumenty dotychczas nie zostały dostarczone. Następny termin sąd wyznaczył na grudzień.(PAP)
brw/ wkr/