*Jan Kubik, b. poseł PSL, który w latach 2002-2003 kierował podkomisją zajmującej się rządowym projektem noweli ustawy hazardowej, zeznał w czwartek przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową, że nie pamięta, kiedy i kto zgłosił poprawkę obniżającą podatek od automatów o niskich wygranych. Dopytywany przez śledczych nie wykluczył, że mógł to zrobić Zbigniew Chlebowski (PO). *
Posłowie z hazardowej komisji śledczej wielokrotnie pytali Kubika, który w 2003 roku był także sprawozdawcą komisji nadzwyczajnej "Przedsiębiorczość-Rozwój-Praca" w sprawie tego projektu, o okoliczności pojawienia się w projekcie poprawki zmniejszającej stawkę zryczałtowanego podatku od automatów o niskich wygranych z 200 euro miesięcznie do 50 euro.
B. poseł zapewniał, że nie pamięta, na jakim etapie prac nad nowelą ta poprawka się pojawiła. Dopiero, gdy Zbigniew Wassermann (PiS) spytał go, czy wie, że w tzw. białej księdze znajduje się dokument z 2 grudnia 2002 roku podpisany przez niego jako przewodniczącego podkomisji, informujący, że 25 września 2002 poprawkę o obniżeniu podatku od automatów zgłosił Zbigniew Chlebowski, Kubik odparł: "mogła taka sytuacja być; nie wykluczam".
Wcześniej Kubik wyjaśniał, że na posiedzeniu podkomisji nie wyrażał zgody na przyjmowanie poprawek, na które rząd się nie zgadzał. Sławomir Neumann (PO) powiedział jednak, że z dokumentów, które ma komisja, wynika, że poprawka obniżająca podatek od automatów, choć nie miała poparcia rządu, została przegłosowana przez podkomisję i była zawarta w pierwszym sprawozdaniu podkomisji.
"Nie mam dostępu do sprawozdań podkomisji (...). Jeśli chodzi o dokonanie poprawek co do wysokości zmian podatku zryczałtowanego z 200 na 50 euro nastąpiło, to na posiedzeniu komisji głównej, a nie podkomisji. To jest zasadnicza różnica" - powiedział Kubik.
Neumann stwierdził jednak, że ze sprawozdania podkomisji z 25 września 2002 roku wynika, że ta poprawka została wówczas przyjęta i nie była to poprawka rządowa, ale poselska. "To było w sprawozdaniu podkomisji po posiedzeniu 25 września 2002 roku. Rząd był wtedy temu przeciwny" - powiedział śledczy.
Kubik jednak twierdził, że nie pamięta szczegółów.
W 2003 r. uchwalona została nowelizacja ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Wprowadzała ona do ustawy m.in. wideoloterie, telebingo i gry na automatach o niskich wygranych. W trakcie prac sejmowych nad nowelizacją doszło do zamieszania przy okazji poprawki dotyczącej podatku od gier na automatach o niskich wygranych.
Projekt zakładał, że ma on być zryczałtowany i wynosić 200 euro miesięcznie od jednego automatu. Jednak w trakcie prac podkomisji zgłoszona została poprawka zmniejszająca podatek z 200 do 50 euro. Nie udało się jednoznacznie wyjaśnić, kto był autorem tej poprawki - w tzw. białej księdze dotyczącej prac nad tą nowelizacją są dokumenty, które wymieniają w tym kontekście albo Anitę Błochowiak (SLD), albo Zbigniewa Chlebowskiego (PO).
Ostatecznie uchwalone zostało, że podatek od automatów o niskich wygranych miał rosnąć od poziomu 50 euro w 2003 r. do 125 euro w 2006 r.
Ponadto na kanwie prac nad tą nowelizacją - z doniesienia ówczesnego posła Zbigniewa Nowaka - prokuratura prowadziła w 2003 r. śledztwo w sprawie podejrzeń, że ówczesny poseł SLD Jerzy Jaskiernia miał przyjąć 10 mln dolarów łapówki za doprowadzenie do tego, by Sejm uchwalił korzystne dla właścicieli automatów do gry zmiany w ustawie hazardowej. Śledztwo to zostało w końcu 2003 r. umorzone w związku z brakiem dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.
Beata Kempa (PiS), powołując się na doniesienia prasowe sprzed kilku lat, pytała Kubika, czy toczy się wobec niego postępowanie karne i z jakiego artykułu.
Kilka lat temu media informowały, że prokuratura zarzuca Kubikowi korupcję i fałszowanie dokumentów. Do przestępstwa miało dojść, gdy był on dyrektorem krakowskiej Izby Skarbowej. Krakowski biznesmen miał zeznać, że w latach 90. sfinansował zakup volkswagena polo dla dyrektora Kubika jako zapłatę za przychylność organów skarbowych. W śledztwie wszczętym w 2003 roku prokuratura ustaliła, że za auto warte 36,5 tys. zł szef krakowskiej skarbówki zapłacił tysiąc złotych.
Kubik przyznał, że w Sądzie Rejonowym Kraków-Nowa Huta toczy się postępowanie wobec niego. Nie chciał powiedzieć, czego dotyczą zarzuty. Dopytywany przez śledczych, powiedział, że nie ma zarzutów fałszowania dokumentów. Po zakończeniu posiedzenia potwierdził zaś w rozmowie z PAP, że zarzuty dotyczą przyjęcia łapówki. Jednocześnie zapewnił, że ma dokumenty potwierdzające legalne nabycie samochodu.(PAP)
pat/ mzk/ ura/ bk/