Szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej (MGH) Ludmiła Aleksiejewa zaprotestowała w niedzielę przeciwko brutalnemu rozpędzeniu przez Federalną Służbę Ochrony (FSO) pikiety opozycji przed siedzibą Administracji Prezydenta Rosji.
W sobotę, w Dniu Konstytucji Federacji Rosyjskiej, aktywiści ruchu Solidarność ustawili pikietę przed gmachem Administracji Prezydenta FR na Placu Starym, nieopodal Kremla. Demonstranci trzymali w rękach plakaty z literami, które układały się w żądanie: "Przestrzegajcie Konstytucji FR".
Uczestnicy akcji zostali obezwładnieni, powaleni w śnieg i skuci w kajdanki przez funkcjonariuszy FSO (odpowiednik polskiego BOR-u - PAP), którzy wybiegli z budynku. Zatrzymano 9 osób. Dwie z nich - Michaił Krigier i Serż Konstantinow - w poniedziałek mają stanąć przed sądem.
Aleksiejewa w liście otwartym do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa zauważyła, że władze dzisiejszej Rosji reagują na wystąpienia opozycji o wiele ostrzej, niż miało to miejsce w ZSRR pod rządami Leonida Breżniewa.
Szefowa MGH przypomniała manifestację zorganizowaną przez dysydentów 5 grudnia 1965 roku, w Dniu Konstytucji ZSRR, na Placu Aleksandra Puszkina w Moskwie. Jej uczestnicy zostali zatrzymani jeszcze zanim zdążyli rozwinąć swój plakat. Jednak zwolniono ich, gdy tylko funkcjonariusze KGB zorientowali się, że na plakacie widniał apel: "Szanujcie radziecką konstytucję".
"Nie bacząc na to, że w czasie dokonywania zatrzymań funkcjonariusze FSO byli po cywilnemu i nie przedstawili żadnych dokumentów, uczestnikom akcji postawiono zarzut stawiania oporu przedstawicielom organów ochrony prawa" - podkreśliła Aleksiejewa.
Obrończyni praw człowieka oświadczyła, że jest tym zdarzeniem oburzona do głębi.
"Dmitriju Anatoljewiczu, jest pan gwarantem przestrzegania konstytucji i naszych konstytucyjnych praw. Moim zdaniem, stróżowie porządku wyświadczyli panu niedźwiedzią przysługę" - napisała Aleksiejewa.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ro/