Aż 13 medali - 3 złote, 4 srebrne i 6 brązowych - zdobyli polscy uczestnicy olimpiady dla dzieci z chorobami nowotworowymi, która odbyła się w czerwcu w Moskwie. W piątek olimpijczyków w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach przyjął wicewojewoda śląski Adam Matusiewicz.
Wicewojewoda podjął dzieci słodyczami i oprowadził je po zabytkowym gmachu. "13 medali to wielki sukces. Nawet komentarz dzieci był taki, żeby nasza kadra olimpijska, jak będzie nas za dwa lata reprezentowała w Londynie, też tyle medali przywiozła - tego im życzymy. A tak naprawdę to każde z tych dzieci powinno dostać platynowy medal za to, że parę lat temu podjęło walkę na najdłuższym dystansie o swoje pragnienia, marzenia" - powiedziała Jolanta Czernicka-Siwecka, prezes Fundacji Iskierka, której podopieczni wyjechali do Moskwy.
W Międzynarodowych Igrzyskach Zwycięzców wzięło udział 21 polskich dzieci w wieku od 6 do 16 lat. Każdemu towarzyszył rodzic, zapewniono też opiekę rehabilitanta i lekarza. Na stadionie Locomotive w Moskwie dzieci rywalizowały w takich dyscyplinach jak lekkoatletyka, piłka nożna, tenis stołowy, szachy, pływanie i strzelanie. Przygotowano także wiele dodatkowych atrakcji: koncerty rosyjskich gwiazd, wizytę w cyrku, wycieczkę objazdową po Moskwie oraz imprezę integracyjną dla uczestników z różnych krajów.
To pierwsze takie wydarzenie poza granicami Polski. Dotychczasowe dwie międzynarodowe olimpiady, współorganizowane przez Fundację Orimari, miały miejsce w Warszawie w latach 2007 i 2008. Uczestniczyły w nich ekipy m.in. z Rosji. Dzieci i ich opiekunowie zafascynowani klimatem imprezy postanowili zorganizować podobną w swoim kraju. Podjęła się tego rosyjska Fundacja Podaruj życie (Podari Żizn).
10-letnia Julia zdobyła srebrny medal w pływaniu na grzbiecie. "Najfajniejsze było zwiedzanie Placu Czerwonego. Podobały mi się kolorowe budynki i mauzoleum Lenina" - powiedziała PAP. Złotej medalistce w pływaniu na grzbiecie, 12-letniej Magdzie, najbardziej podobała się "adrenalina przed startem", a 15-letniemu Przemkowi - pierwszy świadomy lot samolotem. "Poprzedniego nie pamiętam, bo byłem wtedy mały" - wyznał.
"Taki wyjazd daje siłę walki, wolę przeżycia, dużo optymizmu dla dzieci, ale i dla rodzin. Dziecko onkologiczne musi mieć też silną rodzinę, bo bez jej wsparcia efekty terapii byłyby gorsze" - powiedziała dr Grażyna Sobol z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. (PAP)
lun/ itm/ gma/