Medioznawca prof. Maciej Mrozowski uważa, że nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, nad którą w piątek zakończył prace Sejm, "nadaje się tylko do kosza". Mrozowski szczególnie krytykuje umożliwienie ministrowi skarbu odwoływania członków zarządów w TVP i Polskim Radiu.
"Uważam, że już sam ten przepis, nawet gdyby tam nie było niczego innego, dyskredytuje całkowicie tę nowelizację" - powiedział w piątek PAP Mrozowski. "On pokazuje, że cała procedura powoływania zarządu, rad nadzorczych, że to wszystko może być przekreślone jedną decyzją ministra skarbu, który wyrzuci po prostu tego prezesa i ten zarząd, który jest niewygodny" - dodał.
Według niego już "sama świadomość członków władz mediów publicznych, którzy będą czuć na plecach oddech ministra, mogącego w każdej chwili ich usunąć, działać będzie paraliżująco". "I to właściwie oznacza, że to, co jest uważane za fundament mediów publicznych - ich niezależność - jest fikcją" - podkreślił Mrozowski.
W jego ocenie ustawę dyskredytuje też sam pomysł rozbicia regulacji rynku medialnego na dwa podmioty: Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz Urząd Komunikacji Elektronicznej. "W wyniku czego konstytucyjny organ, jakim jest KRRiT, staje się faktycznie organem doradczym, konsultującym i tylko w pewnym zakresie przygotowującym decyzje dla prezesa UKE, który faktycznie staje się dysponentem tego systemu" - powiedział Mrozowski.
Dodał, że radziłby Platformie "odłożyć to wszystko do kosza, bo to strata czasu". Według Mrozowskiego obecnej ustawy i tak nie uda się już obronić.
"Jeżeli Lewica dotrzyma słowa i nie zagłosuje przeciwko ewentualnemu wetu prezydenta - a byliby głupi, gdyby teraz poparli Platformę w odrzuceniu weta, podczas gdy wcześniej milczeli i dystansowali się od ustawy - to szans na jej przyjęcie już nie ma" - powiedział medioznawca. Dodał, że także gdyby prezydent wbrew swojej deklaracji ustawy nie zawetował, tylko odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego, to jej los też jest przesądzony.
"Można przewidzieć, że Trybunał będzie miał zastrzeżenia. Samo osłabienie KRRiT na pewno uzna za sprzeczne z istotą mediów publicznych, a odwoływanie przez ministra skarbu to z kolei przejaw wyraźnej dwuwładzy w mediach - zbyt wyraźnej dwuwładzy, by można to tolerować. Rozpatrywanie ustawy trwałoby pewnie ponad rok, a wtedy zakończy się kadencja obecnej KRRiT" - powiedział Mrozowski.
Medioznawca przyznał, że nie jest też entuzjastą pomysłów, które PO ma zawrzeć w przygotowywanym właśnie projekcie tzw. dużej nowelizacji ustawy medialnej, jak oddanie regionalnych spółek medialnych samorządom czy likwidacja abonamentu.
"Media publiczne są albo publiczne, albo nie ma ich w ogóle. Media samorządowe to jest coś zupełnie innego. Samorządów, które by się nie wtrącały do działania mediów publicznych w zasadzie nie ma, więc to będzie upolitycznienie na najniższym szczeblu, tego już się nie skontroluje. Powstaną lokalne polityczne telewizje i radiostacje. To jest absurdalne, tego w Europie nikt nie próbował, podobnie jak likwidacji abonamentu" - podkreślił Mrozowski. (PAP)
js/ malk/ jra/