Narasta konflikt między szpitalami z regionu częstochowskiego, które odmówiły podpisania kontraktów z NFZ na I kwartał przyszłego roku i Funduszem. NFZ chce przekazać pieniądze, które miały trafić do tych szpitali, innym placówkom.
Dyrektorzy szpitali z Częstochowy, Blachowni i Myszkowa uważają, że warunki finansowe, zaproponowane im w aneksach do umów, "nie przystają do rzeczywistości". Podkreślają, że na podstawie obecnego kontraktu żaden ze szpitali nie zbilansował swojej działalności w 2007 r.
Przyjęcie proponowanych przez NFZ warunków, przy uwzględnieniu inflacji oraz stałego wzrostu kosztów spowoduje - ich zdaniem - dalsze zadłużanie szpitali oraz ograniczenie dostępności świadczeń zdrowotnych dla mieszkańców regionu.
Jednocześnie wskazują, że spadek bezrobocia, wzrost wynagrodzeń oraz wzrost składki na ubezpieczenie zdrowotne znacznie zwiększył wysokość wpływów do budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Ich stanowisko popierają samorządy - organy założycielskie tych placówek oraz kilku zaangażowanych w sprawę posłów, którzy deklarują interwencję w centrali NFZ i u minister zdrowia.
Rzecznik śląskiego oddziału Jacek Kopocz powiedział we wtorek, że jeśli szpitale natychmiast nie podpiszą aneksów, nie będą finansowane przez pierwszy kwartał. Skutkiem będzie brak dostępności do świadczeń medycznych dla ubezpieczonych w tych szpitalach, zajdzie też konieczność natychmiastowego przekazania zaplanowanych dla tych jednostek pieniędzy do innych zakładów opieki zdrowotnej, żeby zabezpieczyć tam świadczenia dla pacjentów.
"Skutkować będzie to nieodwracalnym zagospodarowaniem wspomnianych środków oraz koniecznością leczenia się mieszkańców z tego regionu w klinikach i szpitalach np. Katowic, Gliwic, Zabrza, a nawet Bielska, jeżeli taka będzie konieczność" - zapowiedział Kopocz.
O konieczności leczenia częstochowskich pacjentów poza regionem, ale właśnie z powodu podpisania kontraktów mówiła też druga strona konfliktu podczas wtorkowej konferencji prasowej w Starostwie Powiatowym w Częstochowie.
"Przyjęcie warunków narzucanych przez Fundusz doprowadziłoby do upadłości szpitali, a to oznaczałoby dla naszych pacjentów konieczność leczenia się poza regionem" - argumentowali dyrektorzy szpitali.
Ocenili, że sytuacja ogranicza pacjentom zagwarantowany konstytucyjnie dostęp do świadczeń medycznych. Deklarowali jednak, że po Nowym Roku szpitale nie wstrzymają przyjęć chorych, choć będzie oznaczać to ich dalsze zadłużanie.
Wicestarosta częstochowski Janusz Krakowian podkreślił, że decyzja o odmowie podpisania kontraktów nie jest "buntem Częstochowy", ale wyrazem troski o szpitale i pacjentów w całym woj. śląskim. Z rozmów przeprowadzonych z dyrektorami placówek w innych miastach wynika bowiem - jak mówił - że oni niekorzystne kontrakty co prawda podpisali, ale zrobili to pod przymusem i teraz wspierają walkę częstochowskich szpitali, mając nadzieję na zmianę warunków finansowania swej działalności.
Kopocz podkreślił, że wszystkie szpitale otrzymały aneksy przygotowane "na identycznych zasadach i warunkach" i że - poza pięcioma szpitalami z regionu częstochowskiego - wszystkie je podpisały. (PAP)
lun/ pz/ gma/