Obok tradycyjnie podanych jajek - serowe jaja z twarożku; obok ostrego chrzanu - chrzan po turecku z rodzynkami i migdałowymi płatkami, a obok słodkich wypieków - drożdżowe ciasto z kiełbasą - takie pomysły na wielkanocny stół podpowiadają śląskie gospodynie.
Śląskie kulinarne tradycje wielkanocne pieczołowicie kultywowane są w powiecie rybnickim, gdzie co roku miejscowe gospodynie przygotowują swe popisowe potrawy - zarówno te tradycyjne, jak i te bardziej nowoczesne - na degustację. W palmową niedzielę można nie tylko skosztować wielkanocnych przysmaków, ale też poprosić o przepis lub poradzić się mistrzyń śląskiej kuchni.
W niedzielę doroczną degustację pod hasłem "Nasze kulinarne dziedzictwo" zorganizowano w Jejkowicach k. Rybnika. Weronika Śmieja z koła gospodyń w tej miejscowości przygotowała chrzan po turecku - na słodko, z rodzynkami, płatkami migdałowymi, słodką śmietaną, przetartymi jajkami i cukrem. Wskazała, że taki chrzanowy sos - choć słodki - nie traci zarazem ostrości.
Gospodynie z Jejkowic upiekły też tradycyjny święcennik wielkanocny - ciasto drożdżowe z kiełbasą. Przygotowuje się je tak samo jak zwykłe ciasto drożdżowe, nie słodząc go jednak. W takim cieście zatapia się kiełbasę, a w innych częściach Śląska także boczek lub szynkę - taki wypiek nazywa się wielkanocnym murzynem. Na świątecznym stole jest to przeciwwaga dla słodkości: kołocza, serników, mazurków, makowego tortu z marcepanem, sernika pascha czy szpajzy - śląskiego deseru.
Na stołach gospodyń z okolic Rybnika nie zabrakło też jajek w różnej postaci - obok podanych tradycyjnie były też jaja faszerowane, albo jajka serowe - zrobione z twarożku, a obtoczone np. w zielonej cebulce tylko kształtem nawiązywały do prawdziwych jajek. Dla zwolenników mniej tradycyjnych potraw były też jajka po japońsku - ze śledziem, popularnym również w koreczkach czy sałatkach, jak "śledź pod pierzynką", czyli przykryty warstwą m.in. posiekanych jajek.
Wiele gospodyń spod Rybnika nie wyobraża sobie świąt bez pieczonego w domu pasztetu. Najlepszy - według kucharek z Jejkowic - jest taki z sześciu rodzajów mięsa i tłuszczu. Potrzeba cielęciny, wołowiny, wieprzowiny, cielęcej wątróbki, boczku i słoniny w równych proporcjach. Taki pasztet pojawia się na stole obok rozmaitych wędlin.
Maria Faucz z koła gospodyń w podrybnickich Gaszowicach wylicza też inne potrawy, bez których trudno wyobrazić sobie wielkanocne śniadanie na Śląsku. "Na stole obowiązkowo żurek z jajkiem, obficie przyprawiony chrzanem, potrawy mięsne w towarzystwie jaj faszerowanych, a na deser tradycyjnie mazurek, babka i sernik" - powiedziała gospodyni.
Wskazała, że każda z potraw święconych w kościele w Wielką Sobotę ma swoją symbolikę. "Kiełbasa symbolizuje dostatek, chrzan - pokonanie goryczy pańskich, sól zapewnia trwałość i chroni życie, chleb symbolizuje Chrystusa jako chleb życia, woda obmywa nas z grzechu; symbol Baranka Bożego, czyli Jezusa, chroni przed klęskami żywiołowymi; jajka symbolizują życie, ale i dostatek, szczęście oraz zdrowie" - powiedziała Faucz.
Według regionalnej tradycji także kolor wielkanocnych pisanek ma znaczenie - czerwony oznacza miłość, zielony nadzieję, żółty przeznaczony jest dla chłopca, którego dziewczyna nie chce, czarny dla ważnych ludzi, takich jak ksiądz czy sołtys.
Spotkanie w Jejkowicach zorganizowano w niedzielę palmową, kiedy w kościołach święci się wiązanki zwane palmami. "U nas na Śląsku palmy do święcenia zawsze przygotowuje się z wierzbowych witek, bo one pierwsze rozwijają się na wiosnę. Po święceniu palmy w kościele i powrocie do domu domownicy połykają po jednej wierzbowej kotce, gdyż wierzono, że chronią one przed chorobami gardła" - powiedziała gospodyni z Gaszowic.
Dawniej taką palmą kropiono także dom i obejście lub dawano do zjedzenia bydłu. "Kawałki palmy zaorywano pod pierwszą wiosenną skibę czy dodawano do siewnego ziarna, żeby był to dobry urodzaj" - mówiła Faucz.
Prezentację kulinarnego dziedzictwa ziemi rybnickiej współorganizuje Gminna Rada Kobiet w Gaszowicach, do której należy 235 pań. Starosta rybnicki Damian Mrowiec podkreśla, że wartością tych spotkań jest nie tylko możliwość skosztowania znakomitych wielkanocnych potraw. "To przede wszystkim dowód wielkiego, bezinteresownego zaangażowania wszystkich uczestniczących w tym przedsięwzięciu; dowód ich przywiązania do tradycji tej ziemi oraz potwierdzenie aktywności pań z kół gospodyń wiejskich, które tą aktywnością i chęcią działania zarażają innych" - ocenił starosta.(PAP)
mab/ pz/