Nowozelandzki deputowany Russel Norman oskarżył w piątek ochroniarzy wiceprezydenta Chin Xi Jinpinga o atak i wyrwanie mu tybetańskiej flagi, gdy prowadził jednoosobowy protest. Wiceprezydent Xi przebywa obecnie z trzydniową oficjalną wizytą w Nowej Zelandii.
Do utarczki doszło na schodach parlamentu w Wellington, gdy wiceprezydent Chin przybył na spotkanie - poinformował Norman, który jest współprzewodniczącym Partii Zielonej Nowej Zelandii.
Deputowany twierdzi, że ochroniarze Xi otoczyli go, gdy wymachiwał flagą Tybetu i nawoływał do wprowadzenia demokracji w tym regionie, który od lat 50. jest pod władzą komunistycznych Chin.
"Chińscy ochroniarze wypchnęli mnie ze schodów, a potem zaczęli bić parasolem po głowie. Zabrali mi flagę i podeptali ją" - powiedział Norman reporterom.
Polityk złożył na policji oficjalną skargę o ataku i zażądał zatrzymania ochroniarzy.
Premier Nowej Zelandii John Key poparł prawo Normana do protestu. "Norman, podobnie jak każdy Nowozelandczyk, ma pełne prawo do wyrażania swoich opinii" - powiedział.
Jak twierdzi AP, protest obraził chińską delegację. Gdy w 2005 roku doszło do podobnego incydentu, chińskie władze twierdziły, że obecność tybetańskiej flagi "ciężko znieważała" chińskich gości. (PAP)
jhp/ ap/
6456159