# dochodzą dalsze fragmenty tekstu deklaracji #
08.07. L'Aquila (PAP/AFP) - Obradujący w L'Aquili przywódcy siedmiu potęg gospodarczych świata i Rosji ostrzegli w środę przed nadal niepewną sytuacją gospodarczą i jej możliwymi skutkami społecznymi. Ustalili też swoje stanowisko w sprawie zmian klimatycznych i ropy naftowej. Wciąż są podzieleni w sprawie Iranu.
"Sytuacja pozostaje niepewna, a poważne zagrożenia nadal ciążą na stabilności gospodarczej i finansowej" - głosi udostępniony mediom tekst wspólnej deklaracji liderów G8. Podkreślają w niej: "Mimo występujących oznak stabilizacji i umacniania się zaufania, nie rozpoczęło się jeszcze ożywienie gospodarcze, a w koniunkturze panuje nadal stagnacja".
Poza tym w deklaracji znalazło się stwierdzenie o "potrzebie sprzeciwienia się wszelkiej pokusie protekcjonizmu" oraz konieczności skoncentrowania się na społecznym wymiarze kryzysu i stawiania ludzi "na pierwszym miejscu". Szefowie państw i rządów zgodzili się także co do potrzeby walki z rajami podatkowymi. "Nie możemy dalej tolerować wielkich sum kapitałów ukrytych przed fiskusem" - oświadczyli.
W sprawie globalnego ocieplenia przywódcy G8 zgodzili się, że przeciętne temperatury nie powinny wzrastać bardziej niż o 2 stopnie Celsjusza. Ponowili wezwanie do wszystkich krajów świata o realizację celu zmniejszenia o co najmniej 50 procent emisji gazów cieplarnianych do 2050 roku. Z powodu sprzeciwu krajów rozwijających się, których przedstawiciele uczestniczyli w szczycie w L'Aquili, nie przyjęto jednak żadnych celów dotyczących stopnia redukcji w latach przed 2050 rokiem.
W deklaracji znalazł się apel do krajów-producentów ropy naftowej, jak i jej konsumentów, o "poprawienie przejrzystości i wzmocnienie dialogu" w celu uniknięcia wahania cen. Według rzeczniczki prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, przywódcy zgodzili się, że cena ropy powinna wynosić między 70 a 80 dolarów za baryłkę. "Kraje G8 zgodziły się (...), że ta cena jest sprawiedliwa" - powiedziała Natalia Timakowa, cytowana przez agencję AFP. Przedstawiciel Białego Domu Michael Froman podkreślił jednak, że w deklaracji nie ma nic, co miałoby ustalać "sprawiedliwą" cenę ropy.
W trakcie kolacji w środę poruszane mają być sprawy Iranu i Korei Północnej. Jak podała agencja AFP, szef MSZ Włoch Franco Frattini przyznał, że nie osiągnięto porozumienia w sprawie potępienia władz Iranu za stłumienie powyborczych protestów w Teheranie. AFP podkreśla sprzeciw Rosji, która nie zgadza się na jakiekolwiek ingerencje w sprawy Iranu. Natomiast Korea Północna będzie - jak powiedział Frattini - "surowo potępiona" za swoją próbę nuklearną i przeprowadzone ostatnio testy rakietowe.
W osobnej deklaracji, dotyczącej Afryki, liderzy Wielkiej Ósemki opowiedzieli się za ograniczeniem skutków obecnego kryzysu dla państw najbiedniejszych i zgodzili się na zwiększenie, wraz z innymi darczyńcami, funduszy na pomoc dla Afryki do 2010 roku.
W trakcie obrad, około godziny 18.00, w rejonie L'Aquili zanotowano kolejny tego dnia wstrząs sejsmiczny. Miał on siłę 2 w skali Richtera, a jego epicentrum znajdowało się w odległości 7 kilometrów od koszar Gwardii Finansowej, gdzie odbywa się spotkanie.
W przerwie rozmów premier Silvio Berlusconi oprowadził prezydenta USA Baracka Obamę po centrum miasta, zniszczonym w kwietniowym trzęsieniu ziemi.
Amerykański przywódca obejrzał ruiny domów i zabytków. Powitał go zaś wielki transparent z napisem "Yes, we camp" (Tak, mieszkamy w namiotach), który stał się hasłem komitetów protestacyjnych, założonych przez pozbawionych dachu nad głową mieszkańców miasta.
Hasło to w ironiczny sposób nawiązuje do sloganu kampanii wyborczej Obamy "Yes, we can".
Demonstrujący mieszkańcy tłumaczą, że nie są przeciwni samemu szczytowi G8, ale chcą w ten sposób zwrócić uwagę opinii publicznej, że trzy miesiące po kataklizmie nadal mieszkają w miasteczkach namiotowych, a odbudowa w mieście jeszcze się nie rozpoczęła.
Media odnotowują, że kanclerz Niemiec Angela Merkel nie kryła irytacji tym, że podczas jej wizyty w zburzonej w trzęsieniu ziemi miejscowości Onna pod L'Aquilą cały czas towarzyszył jej premier Silvio Berlusconi. Według medialnych spekulacji niemiecka kanclerz chciała sama zobaczyć zrujnowaną osadę i nie życzyła sobie wspólnych zdjęć z szefem włoskiego rządu.
Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ awl/ jo/ mc/