W naszych postulatach nie ma nic o referendum - tak rzecznik Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Ewa Obuchowicz skomentowała ostatnią propozycję premiera. Jarosław Kaczyński zaproponował w piątek przeprowadzenie referendum, które miałoby pokazać, czy społeczeństwo jest za zwiększeniem podatków; by zaspokoić postulaty m.in. protestujących pielęgniarek.
"Ja również mogę zadać społeczeństwu pytanie, czy jedna pielęgniarka powinna pracować na dyżurze. To chyba nie o to chodzi, my po prostu czekamy na rozmowy z panem premierem" - powiedziała PAP Obuchowicz, która znajduje się wśród protestujących pod kancelarią premiera.
Pikieta przebiega spokojnie. W piątek po południu liczba manifestujących wzrosła do około 500 osób. Z całego kraju do Warszawy przyjechali autokarami i pociągami pracownicy służby zdrowia m.in. z Krakowa, Lublina, Szczecina, Siedlec, Słupska, Wrocławia, Suwałk.
W najbliższych dniach mają przyjechać także górnicy ze Śląska. Od czwartku manifestację wspiera kilkunastu ze związku "Sierpień 80".
Na trawniku naprzeciwko Kancelarii Premiera rozbijane są kolejne namioty - jest już ich kilkadziesiąt. Cały czas mieszkańcy Warszawy przynoszą pielęgniarkom m.in. jedzenie, napoje, koce, ubrania.
Hałas syren i grzechoczących butelek rozlega się regularnie 19 minut po pełnej godzinie. W środę bowiem o godz. 7.19 policjanci, by udrożnić przejazd Alejami Ujazdowskimi, przesunęli grupę pielęgniarek z jezdni na chodnik.
gdy/ lzu/ wkr/ gma/